Nie wiem co mnie podkusiło aby wybrać się do kina na czwartą część Resident Evil o tytule Afterlife. Przy oglądaniu drugiej części stwierdziłem, że jest to jeden z najgorszych sequeli w dziejach kina. Część trzecia niestety trzymała jej tragiczny poziom. Najgorsze, że jedynka była przecież fantastyczna. Wprowadzając do świata wykreowanego przez gry Capcomu postać Alice twórcom udało się utrzymać klimat znany z gier. Było tajemniczo, było strasznie, była korporacja Umbrella i jej tajne laboratorium. Szkoda tylko, że Paul W.S. Anderson nie poszedł dalej tą drogą… Zapraszam do zapoznania się z moimi wrażeniami.

Akcja opisywanej części czwartej ma miejsce kilka miesięcy po wydarzeniach z Extinction. Alice i jej klony szukają i niszczą kolejne tajne laboratoria Umbrelli. Atakując 'UL’ umiejscowiony pod Tokio natrafiają na Alberta Weskera (tak, tak tego Weskera z gier RE1 i RE5. Ten zabija klony Alice, a jej samej wstrzykuje serum na krążącego w jej ciele wirusa T. W wyniku czego Alice traci wszystkie swoje nadprzyrodzone zdolności i staje się zwykłym człowiekiem. Następnie bohaterka stara się dostać do Arcadii, gdzie udali się jej przyjaciele z części trzeciej, w tym znana z gry Resident Evil 2 Claire Redfield. Arcadia jest miejscem, do którego podążają wszyscy ludzie niezarażeni wirusem. Tak przedstawia się zarys fabularny RE: Afterlife, a tak naprawdę słowo „fabularny” powinienem wziąć w gruby cudzysłów. Film bardziej przypomina zestaw niepowiązanych ze sobą scen akcji, które zależą tylko od miejsca, w którym są akurat bohaterowie. Jako fan serii Resident Evil (oczywiście serii gier) spojrzę na ten film okiem gracza.

Po pierwsze historia, która nijak się ma do fabuły znanej z gier. W filmie praktycznie cały świat jest spustoszony przez wirus T. Jak pamiętamy, w grach był to najpierw obszar miasteczka Racoon City, następnie wybrzeże Hiszpanii, a na końcu Afryka. W filmie świat wygląda jak w wielu horrorach z zombi w roli głównej. Wielki minus.
Po drugie bohaterowie. Alice, która w pierwszej części była dość normalna, w kolejnych stała się jakimś superbohaterem. Jak wiemy, w grze żadna ze sterowanych postaci nie była nadczłowiekiem. Byli tylko zmutowani przez wirus wrogowie.
Wesker – śmiech na sali… Wzorowany na Weskerze z RE5. W płaszczu i ciemnych okularach. Jeśli chodzi o zachowanie to jest to parodia agenta Smitha z Matrixa. Tragiczna parodia trzeba dodać. Gość ewidentnie wygląda jakby nie mógł się wypróżnić od kilku dni. Masakra…
Claire Redfield – bohaterka również drugiej części gry. Przybyła do Racoon City, aby odszukać swojego brata Chrisa. Tutaj nie ma pojęcia o jego istnieniu i zamiast charakterystycznej kuszy używa shotguna, z którego strzela podczas różnego rodzaju ewolucji.
Chris Redfield – zaginiony brat Claire, bohater pierwszej i piątej odsłony gry. W Afterflife jego postać odtwarza Wentworth Miller, czyli Scofield z Prison Break. Trzeba przyznać, że aktor nie dał się zaszufladkować i gra… więźnia ;-). Jego rola to także parodia postaci  ze wspomnianego serialu, co widać po wielu minach i tekstach, jakie rzuca.
Przeciwnicy to standardowo zombi. Oprócz nich pojawiają się także znani z Resident Evil kolesie z dziwnymi paszczami oraz gigant z wielkim młotem.
Podsumowując Resident Evil Afterlife jest najgorszym filmem jaki oglądałem od wielu miesięcy. Brak jakiegokolwiek sensu fabularnego, tragiczne odwzorowanie postaci z gier, teledyskowe sceny walki to jego największe wady. Zdecydowanie nie polecam, tym bardziej, że zakończenie sugeruje część piątą…
  • FABUŁA - /10
    0/10
  • RYSUNKI - /10
    0/10
  • PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
    0/10

Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz komentarz
Napisz swoje imię

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.