Ostatnio całkiem przypadkowo kupiłem na Woblink.com w cotygodniowej promocji środowa zadyszka za sensowną cenę 10 zł książkę Wyliczanka, autorstwa debiutanta o nazwisku John Verdon. Biorąc pod uwagę moje zafiksowanie na temat seryjnych morderców i opowiadających o nich thrillerów nie mogłem odpuścić sobie zakupu. Czy było warto?
Wszystko zaczyna się dość standardowo. Dave Gurney to emerytowany detektyw. Jest żywą legendą wśród policjantów, ponieważ podczas swojej kariery zdołał złapać kilku bardzo groźnych seryjnych morderców. Emerytura mu nie sprzyja, Dave myśli o pracy do tego stopnia, że stara się dorabiać malując portrety najgorszych zbrodniarzy. W pewnym momencie dostaje wiadomość od kolegi z czasów studenckich. Mike Mallery, szanowany właściciel instytutu odnowy duchowej otrzymał niepokojącą wiadomość od nieznanej osoby. W liście został poproszony o pomyślenie liczby od 1 do 1000, co wyglądało na zwykły żart, ale po otwarciu załączonej małej koperty Mallery blednie ze strachu, bo znajduje tam liczbę dokładnie taką o jakiej pomyślał. Mallery prosi Gurney’a o to, aby przeprowadził małe śledztwo na temat nadawcy.
Akcja rozkręca się w ślimaczym tempie. Zanim wydarzy się coś ekscytującego mija sporo czasu, a raczej stron książki. Szczerze miałem ochotę przerwać czytanie będąc w około 1/5 książki. Dobrze, że tego nie zrobiłem, bo kolejne wydarzenia to już thriller pełną gębą, a akcja pędzi w niesamowitym tempie.
Morderca na miejscach zbrodni pozostawia celowe poszlaki. Są to dziwne rekwizyty i wiersze. Najdziwniejsze jest to, że ofiar nic nie łączy, a morderca zdaje się wybierać cele na chybił trafił. Sprawca uwielbia droczyć się z policją i za wszelką cenę chce pokazać, że jest inteligentniejszy od stróżów prawa.
Bardzo spodobało mi się takie podejście do tematu. Każde wydarzenie wydaje się dziwniejsze od poprzedniego. Nic nie ma składu, ani ładu, a jednak zdaje się być przemyślaną łamigłówką. Ekspert tworzący profile morderców rozkłada ręce i jawnie przyznaje, że sprawca przewyższa policję pod każdym względem.
Autorowi udało się zbudować napięcie i utrzymać je do samego końca. Zwroty akcji są subtelne i polegają na dodawaniu kolejnych elementów do wydawałoby się bezsensownej układanki.
Autorowi udało się zbudować napięcie i utrzymać je do samego końca. Zwroty akcji są subtelne i polegają na dodawaniu kolejnych elementów do wydawałoby się bezsensownej układanki.
Najsłabszym elementem są postacie. Dave Gurney jako główny bohater wypada znośnie, chociaż denerwowały mnie jego rodzinne dylematy i przemyślenia związane z małżeństwem. Trochę tego za dużo i nic nie wnosi do historii. Fajną postacią jest też John Hardwick, policjant pracujący nad morderstwami. Potrafi dociąć i sarkastycznie skomentować wypowiedzi przełożonego. Nie zabrakło natomiast szablonowego przedstawienia bohaterów pobocznych. Kapitan Rodriguez do chamowaty szef wydziału, któremu zależy jedynie na podlizaniu się prokuratorowi i dokopaniu swoim podwładnym. Blatt to standardowy policyjny głupek, który nie rozumie o czym mówi się na zebraniach, a proste powiedzonka to dla niego totalna abstrakcja.
Wyliczanka to naprawdę solidny tytuł. Jeśli przebrniecie przez zawiązywanie akcji, które trochę trwa to dalej nie będziecie chcieli odłożyć książki i za wszelką cenę zaczniecie kolejny rozdział. Jestem pozytywnie zaskoczony i z pełnym przekonaniem polecam!
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358