Narzekałem kilka miesięcy temu na pierwszą część Upadku Gubernatora. Jay Bonansinga i Robert Kirkman poszli na łatwiznę i praktycznie 1:1 opowiedzieli historię z komiksów. Nowe wątki, nie poruszone w graficznej opowieści były słabe i nie wnosiły nic ciekawego do wydarzeń, które już znaliśmy. The Walking Dead. Upadek Gubernatora część druga miało za to spory potencjał, ponieważ do tej pory nie wiedzieliśmy jak mieszkańcy Woodbury zmobilizowali się do zmasowanego ataku na więzienie. Książka odpowiada na to pytanie, a w jakim stylu to robi przeczytacie w recenzji.
Historia zaczyna się tam, gdzie zakończyła się część pierwsza. Gubernator zostaje znaleziony przez swoich ludzi w opłakanym stanie. Michonne podczas ucieczki odpłaciła mu za wszystkie krzywdy niesamowicie brutalnymi torturami. To że Blake jeszcze żyje można uznać za cud. Bob Stookey zapijaczony, były wojskowy medyk staje na wysokości zadania i utrzymuje Gubernatora przy życiu. Jego stan jednak w dalszym ciągu jest tragiczny.
Na czas rekonwalescencji nieoficjalnie dowodzenie przejmuje Lilly Caul, która jeszcze niedawno za wszelką cenę chciała pozbyć się Gubernatora, a teraz walczy o jego powrót do zdrowia. Nikt, oprócz najbardziej zaufanych ludzi rannego przywódcy nie wie co naprawdę zaszło, gdy w Woodbury „gościli” Rick, Michonne i Glenn. W oczach mieszkańców, w tym Lily przybysze to potwory, które nie cofną się przed niczym, żeby zniszczyć ich małą, do tej pory spokojną społeczność.
Część druga okazuje się dużo lepsza od poprzedniczki. Dużo łatwiej dostrzec sens w działaniach Gubernatora. Cel jest jasny – zemsta. Zemsta na Michonne, zemsta na Ricku oraz każdej bliskiej im osobie. Planowanie i organizowanie najazdu na więzienie jest bardzo logiczne. Również dobrze wypada mobilizacja mieszkańców miasteczka. aby wzięli sprawy w swoje ręce i raz na zawsze pozbyli się „tych złych” z więzienia. Nareszcie czuć, że książka mogłaby z powodzeniem być dodatkowym zeszytem komiksu. Wpasowałaby się idealnie.
Wspominam cały czas o komiksie, a co z fanami serialu? Niestety nie połapią się fabule. Serial jest historią alternatywną, czerpiącą wątki z komiksu, nie przenosi go na ekran. Bohaterowie przechodzą podobną drogę, ale serial jest zbyt nastawiony na oglądalność. Giną inne postaci, fabuła jest rozciągana, aby każde większe wydarzenie zabrało chociaż połowę sezonu. Polecam każdemu, kto interesuje się tematyką zapoznać się z komiksem lub chociaż streszczeniami tutaj (niestety po angielsku) i wtedy sięgnąć po książki. WARTO!
Styl prowadzenia akcji to zdecydowanie zaleta omawianego tytułu. Wszechobecne sceny gore zostały opisane bardzo, bardzo dokładnie. W niektórych momentach, podczas wyobrażenia sobie opisywanej sceny przechodzą ciarki. Nie miałem tego od czasów Trylogii Zła Maxime Chattama. Bonansinga potrafi zgrabnie przeprowadzić nas przez sceny walki, strzelaniny czy ucieczki przed zombie.
Największą bolączką jest tutaj postać Lilly. Bohaterka Drogi do Woodbury i Upadku Gubernatora cz.1. Dziewczyna jest tak rozchwiana, że kompletnie nie można zrozumieć tej postaci. W jednym momencie jest bezwzględną, żądną krwi kobietą, a w drugim rozpacza nad sobą i własnymi decyzjami. Raz wierzy we wszystkie banialuki zasłyszane od Blake’a, a za moment domyśla się spisku i manipulacji. Te zmiany nastawienia są zbyt nagłe, zbyt mocno wpływają na wydarzenia. Są po prostu nierealistyczne.
Pozostali bohaterowie, z Gubernatorem na czele spisują się świetnie. Boss jest zaślepiony zemstą, wszystko co robi sprowadza się do rozlewu krwi. Dręczą go demony przeszłości, rozmawia sam ze sobą (polecam zapoznać się z pierwszą książką tego duetu zatytułowaną Narodziny Gubernatora, dowiecie się wielu ciekawych rzeczy). Jego zaufani pomocnicy Bruce i Gabe jak przystało na typowych cynglów nie zadają dużo pytań, po prostu wykonują rozkazy nie patrząc na konsekwencje.
Podoba mi się również ukazanie grupy Ricka jako złoczyńców. Autorzy nie próbują ich tłumaczyć, wybielać. Rick jest zły bo dowodzi przeciwnikami. Michonne jest o wiele gorsza bo torturowała bezbronnego człowieka. Zabili nawet spokojnego doktora Stevensa. Po prostu pokazują nam głównych bohaterów komiksu oczami mieszkańców Woodbury. I za to wielki plus!
The Walking Dead. Upadek Gubernatora część druga wypada pod każdym względem lepiej od poprzedniczki. Przedstawiona historia została tak wpleciona i w znane nam wydarzenia, że spokojnie mogę uznać, że trzeba się z nią zapoznać, aby w czerpać pełnię przyjemności z czytania komiksu.
Mam nadzieję, że Bonansinga i Kirkman powrócą z zupełnie nową historią, nowymi bohaterami i nowym miejscem akcji. Wtedy ich opowieść, niepowstrzymywana przez komiksowe wydarzenia może być genialna. Póki to nie nastąpi polecam Upadek Gubernatora cz.2!
Egzemplarz do recenzji udostępniło Wydawnictwo Sine Qua Non.
FABUŁA - /10
0/10
RYSUNKI - /10
0/10
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358