Najlepsi bohaterowie Madagaskaru to nie główna „obsada” w postaci lwa, zebry, żyrafy i hipcia. Film skradli bohaterowie drugiego planu, czyli cztery bojowo nastawione pingwiny. Ekipa doczekała się serialu animowanego, a właśnie na ekrany kin trafił pełnometrażowy film z ich udziałem. W rozwinięciu recenzja filmu Pingwiny z Madagaskaru. Zapraszam.
Film otwiera genialna sekwencja na Antarktydzie, udostępniona z resztą na YT do obejrzenia powyżej. Dowiadujemy się skąd wzięły się pingwiny, a także jak opuściły ich ojczyznę. Trochę to kłóci się z pierwszą częścią filmu Madagaskar, gdzie czwórka za wszelką cenę chciała zobaczyć jak wygląda ich naturalne środowisko. Ale to tylko szczegół.Dalej akcja ma miejsce już po (lub w trakcie) trzeciej odsłonie głównej serii. Świadczy o tym Wyginam śmiało ciało odśpiewane przez Juliana w namiocie cyrkowym. Pingwiny w tym czasie planują kolejną tajną misję. Podczas infiltracji najbardziej strzeżonego fortu USA wpadają w pułapkę zastawioną przez pałającego żądzą zemsty Dave’a – ośmiornicę.
Po drodze wpadają na oddział specjalny o dość nietuzinkowym składzie. Ekipa szpiegów została świetnie napisana, a dialogi Skippera z ich dowódcą są fantastyczne. Uwielbiam Pingwiny za ich wojskowy żargon, a to w połączeniu ze zwierzęcym tajnym oddziałem specjalnym daje rewelacyjny rezultat.
Problem filmu natomiast leży gdzie indziej. Dreamworks musi wszędzie wpleść jakiś morał, a to w opowieści, która ma przede wszystkim rozśmieszać nie zawsze musi się udać. Tutaj padło na Szeregowego. Maskotka drużyny i dotąd obiekt śmiesznych żartów Skippera dostaje zbyt znaczącą rolę. Wiecie – potrzeba akceptacji, przyjaźń, wiara w siebie i tak dalej i tak dalej. W efekcie Szeregowy otrzymuje kawał czasu dla siebie, a to z kolei sprawia, że zaczynamy się nudzić w mniej więcej połowie filmu. Fabuła się rozciągać i dłużyć, śmiesznych akcji jest mniej, dialogi przeciągnięte i mniej zabawne. Nie oszukujmy się w tej czwórce kto inny wiedzie prym. Skipper to po prostu Skipper, nie da się go podrobić. Kowalski swoimi analizami rozbawia do łez. Rico wystarczy, że zrobi minę i już się śmiejemy. Szeregowy najśmieszniejszy jest, gdy staje się obiektem żartów reszty. Film natomiast promuje go na kogoś więcej. A to błąd.
Kolejny problem to zbyt odjechany od rzeczywistości scenariusz. Pomińmy fakt, że Madagaskar z rzeczywistością wiele wspólnego nigdy nie miał. Ale miał jakąś wizję świata, gdzie fabuła nie potrzebowała super broni, laserów, substancji mutujacych i tym podobnych. Pingwiny idą niestety drogą utartą przez serial animowany, gdzie pojawiają się szaleni naukowcy, śmiertelni wrogowie i wszystkie niepotrzebne rzeczy, które wymieniłem dwa zdania wcześniej.
Ogólnie Pingwiny z Madagaskaru okazały się dużym rozczarowaniem. Pomysł ze zwiększeniem znaczenia Szeregowego kompletnie nie wypalił. Pierwsza połowa filmu jest bardzo dobra i bardzo zabawna. Wydaje się, że zabrakło pomysłów na drugie 45 minut, które ciągnie się niesamowicie. Dialogi przeciągnięte, akcja przesadnie wydłużona. Nawet kulminacyjna konfrontacja wydaje się zbytnio przekombinowana. Zawiodłem się mocno. Wy też się pewnie zawiedziecie.
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358