Pendergast numer czternaście! Mój romans z serią Douglasa Prestona i Lincolna Childa trwa już kilka dobrych lat i mam nadzieję, że jeszcze kilka potrwa. Nie lubiące odpisywać na moje maile wydawnictwo Burda Publishing Polska szybko wydało u nas najnowszy tom tej świetnej serii, a ja mam dla was recenzję przeczytanej w dwa wieczory książki. Zapraszam do rozwinięcia, gdzie znajduje się tekst i wprowadzenie dla osób, które chcą poznać tę serię.

Podczas badania sprawy śmierci swojej żony Helen, Pendergast odkrył, że posiada dwóch synów. Jak to w rodzinie Pendergastów bywa, obaj są bardzo inteligentni i wszystko zależy od tego jak postanawiają wykorzystać swój nieprzeciętny umysł. Tristram okazuje się być tym dobrym, natomiast Alban został piekielnie trudnym do zlokalizowania zabójcą. Nie udało się to Pendergastowi, nie udało się policji, nie udało się gangsterom. Aż do teraz… Pod bramę rezydencji Agenta FBI ktoś podrzuca zwłoki Albana. Chłopakowi ktoś skręcił kark co wydawało się niemożliwe przy jego przebiegłości i strategicznemu myśleniu. Bardzo szybko rozpoczęte śledztwo daje jasno do zrozumienia, że zabójcy chodzi o rodzinę Pendergastów, a kolejnym celem jest Aloysius.
Preston i Child w swojej najnowszej powieści odsunęli na bok kilka postaci. Na pierwszym planie pozostają oczywiście Pendergast, D’Agosta, Constance Greene i powracająca po kilku latach Margo Green z nowojorskiego muzeum. Tak samo część akcji przenosi się do wspomnianego muzeum, więc mamy swoisty powrót do przeszłości. Jest to fajna odskocznia po międzynarodowych wojażach z ostatnich części.
Co ciekawe im dalej w las tym mniej mamy samego Pendergasta. W Błękitnym Labiryncie główne skrzypce grają Constance i Margo, które okazują się dużo ciekawszymi postaciami, gdy mają więcej czasu dla siebie. Dziewczyny w poszukiwaniu tajemniczego eliksiru tworzą bardzo zgrany i uzupełniający się duet. Wspiera je, działający nieco bardziej oficjalnie, D’Agosta. Porucznik zamiast biegać  za Pendergastem zajmuje się bardziej policyjną robotą, ale na szczęście nie mamy tutaj utarczek pomiędzy nim, a przełożonymi. D’Agosta ma już tak ugruntowaną pozycję, że tarcia „z górą” byłyby bez sensu.
Co tu dużo pisać. Błękitny Labirynt tak samo jak każdą z trzynastu poprzednich książek czyta się bardzo, bardzo dobrze. Rzadko się zdarza, że gdy znajdę trochę wolnego czasu to zamiast konsolę, odpalam czytnik z ebookiem, a dla Prestona i Childa robię to za każdym razem. Rewelacyjna seria, świetna książka. Dawać więcej!!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz komentarz
Napisz swoje imię

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.