Pierwszy sezon Fargo okazał się największą, i o najważniejsze pozytywną, niespodzianką 2014 roku. Plejada świetnych aktorów z kapitalnymi kreacjami Martina Freemana i Billy Bob Thorntona na czele. Przebić tak rewelacyjny sezon z zupełnie nową ekipą to mission impossible dla wielu, a najlepiej przekonał się o tym Nic Pizzolato przy krytykowanym drugim sezonie Detektywa. Pierwsze słowa jakie wydusiłem po obejrzeniu pilota drugiej serii to po prostu „o bosze, jakie do genialne, dajcie mi resztę, JUŻ„. Ale po kolei.
Seria druga cofa nas o prawie 30 lat do roku 1979. Ameryka w tamtym okresie wyglądała zupełnie inaczej. Rodziny mafijne rządziły poszczególnymi stanami w stopniu absolutnym, a urzędnicy i stróże prawa mogli wykonywać swoje obowiązki pod warunkiem, że zgadzały się z interesem mafii.
Głównym bohaterem jest Lou Solverson, którego poznaliśmy w poprzedniej serii jako ojca Molly. Lou opowiadał córce o masakrze w Sioux Falls i właśnie do tego wydarzenia zmierza akcja w tym roku. Oprócz Lou poznajemy mafijną rodzinę Gerhardtów, którzy od kilku pokoleń rządzili w rejonie, a teraz muszą zmierzyć się z dużo większą organizacją pragnącą przejąć ich interesy. Jest jeszcze zwykłe małżeństwo Blumquistów, którzy zbiegiem okoliczności wplątują się w sam środek gangsterskiej wojny.
Pełen przekrój osobowości i osobliwości, co naturalnie jest największą siłą serialu. Bo kogo tu nie ma. Bracia bliźniacy z shotgunami, niepełnosprawny chłopak marzący o byciu gangsterem, rzeźnik ze sklepu mięsnego mielący ludzi, kura domowa z poważnymi zaburzeniami osobowości, czy przerażający Indianin Hanzee. Długo by wymieniać i nie chcę też spoilować, ale wierzcie mi takich oryginałów nie znajdziecie w żadnym inny miejscu. Jedynym minusem okazał się pan Milligan, który miał być odpowiednikiem niezapomnianego Malvo, ale kompletnie się to nie udało. Miał swoje dobre momenty natomiast dużo częściej był bardziej nużący niż intrygujący. Dużo zabrakło do czarnego charakteru sprzed roku.
A jak fabuła? Wyśmienicie! Śmiem nawet stwierdzić, że pod tym względem Fargo bije pierwszy sezon na głowę! Każdy z 10 odcinków został napisany perfekcyjnie. Zachwyca szczególnie poziom dbania o detale. Nawet na siłę szukałem jakichś nieścisłości, nielogicznych ciągów zdarzeń, ale nic, zupełnie nic. Trafiały się momenty, że głowiliśmy się „ale skąd on to wiedział, przecież go przy tym nie było…„. Przychodzi kolejny odcinek i bach, mamy odpowiedź, bo twórcy serwują mały flashback.
Poza tym drugi sezon jest dużo bardziej brutalny. Gdy dojdziemy do finału licznik trupów zamknie się na kilkudziesięciu osobach! Jest to dużo więcej niż poprzednio, ale też czasy całkiem inne. Ponadto sceny strzelanin okraszone są dużą dawką krwi i spektakularnych ran postrzałowych, ale też nie ma tutaj zbytniej przesady i emanowania brutalnością w stylu takiego Sparatakusa. W sumie jak ktoś oberwie z shotguna z niewielkiej odległości to oderwanie nogi jest bardziej prawdopodobne niż pobrudzona koszula, co nierzadko widzimy w hollywoodzkich filmach.
Czy drugi sezon ma jakieś wady, jakieś słabsze strony? Cholera, chyba nie. Oprócz wspomnianego wyżej Milligana jest to perfekcja pod każdy względem. Dialogi, fabuła, zwroty akcji i klimat – to wszystko tworzy coś niesamowitego. Fargo się nie ogląda, Fargo się chłonie. Wydanie Blu-Ray musi znaleźć się w mojej kolekcji! Wspaniały sezon, wspaniałego serialu.
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358