W maju mogliście przeczytać moją recenzję Obrony, debiutu Steve’a Cavanagh. Thriller łączący w sobie szalenie intrygujące rozprawy sądowe z wątkami sensacyjnymi czytało się bardzo szybko, miałem jednak obiekcje do konstrukcji książki. Czy Zarzut jest kontynuacją na jaką czekałem? Sprawdzam!
David Child jest 22 letnim miliarderem. Fortunę przyniósł mu nowy portal społecznościowy Reeler. Okazuje się, że pieniądze szczęścia nie dają, bowiem chłopak oskarżony jest o brutalne zamordowanie swojej dziewczyny we własnym mieszkaniu, na strzeżonym osiedlu. Sprawa wydaje się jasna od samego początku…
Eddie Flynn:
1. Obrona
2. Zarzut
3. Liar (brak polskiego wydania)4. Trzynaście
5. Pół na Pół
6. Adwokat Diabła
7. The Accompliance
8. Witness
I tutaj wkracza Eddie Flynn, a w zasadzie zostaje we wszystko brutalnie wciągnięty. W jego obskurnym biurze pojawili się agent CIA nazwiskiem Dell oraz znany z poprzedniej książki agent FBI Kennedy. Dell aby dopaść jedną z największym kancelarii adwokackich w USA postanawia zaszantażować Flynna, by ten przekonał Childa do zawarcia ugody i wydania algorytmu, dzięki któremu partnerzy Harland i Sinton piorą brudne pieniądze. Jeśli Eddie nie zgodzi się na przedstawione warunki, odpowie za to jego żona, Christine pracująca u Harlanda i Sintona. Jako początkujący prawnik nieświadomie podpisała kilka lewych umów, więc stała się idealnym narzędziem w rękach CIA.
Cavanagh wyciągnął kilka wniosków i sprytniej rozpisał fabułę. Przejścia pomiędzy wątkami sensacyjnymi, a rozprawami są płynniejsze, przez co napięcie nie opuszcza nas przez wszystkie 500 stron. Wydarzenia następują po sobie w sposób logiczny, dzięki czemu wątek sensacyjny stał się integralną częścią opowieści. Poprzednio wydał mi się grą na czas autora, by prostym sposobem zwiększyć objętość książki. Eddie mając dużo większą swobodę niż przy jego poprzedniej wielkiej sprawie, może zaprezentować pełnię swoich niestandardowych umiejętności. Przygotujcie się na wiele cwaniackich popisów, kradzieży kieszonkowych i mylenia tropów. Są pościgi, są bijatyki i są strzelaniny, więc na dobrą sprawę dostaliśmy pełnoprawną powieść sensacyjną. Nie obyło się niestety bez powielania schematów gatunku (kilku tępych osiłków, niemalże niezniszczalny morderca na zlecenie), ale w tym przypadku użyte klisze nie przeszkadzają w odbiorze i pozwalają świetnie się bawić.
Zarzut przedstawił nieźle skonstruowany wątek sensacyjny, ale najwięcej się dzieje na sali sądowej. Z jednej strony Zader – prokurator okręgowy, typowy karierowicz, który chwyta się głośnego i pozornie łatwego procesu, by zaistnieć w mediach i przyszykować sobie grunt pod kolejne awanse w sferze publicznej. Z drugiej zaś Eddie Flynn – człowiek o wielkiej spostrzegawczości, potrafiący znaleźć niezgodność tam, gdzie wszystko wydaje się w porządku. Proces Davida Childa Cavanagh napisał wprost genialnie. Omawianie dowodów, rozkładanie na czynniki pierwsze zeznać świadków i wyciąganie, rzucających nowe światło, szczegółów całkowicie mnie pochłonęło. Strony leciały w błyskawicznym tempie, a ja chciałem więcej i więcej. Wielka szkoda, że rozprawie nie poświęcono większej części książki.
Odpowiadając na pytanie ze wstępu – tak, Zarzut to świetna kontynuacja i to na co czekałem! Misternie utkana, dużo bardziej niż poprzednio zagmatwana intryga, świetni (mimo, że sztampowi) bohaterowie i oczywiście Eddie Flynn. Szkoda tylko, że tak mało czasu spędzamy na sali sądowej, ponieważ to najjaśniejszy punkt książki. Nie mam żadnych zarzutów i z czystym sumieniem polecam!