Sekretne życie zwierzaków domowych intryguje za sprawą świetnych zwiastunów przedstawiających codzienność domowych pupili, gdy pana/pani nie ma w domu. Sprawdzam jak sprawdza się animacja i czy ma do zaoferowania coś więcej niż dwuminutowa, zabawna zajawka.
Głównym bohaterem jest mały piesek Max, który został przygarnięty przez Katie, gdy był jeszcze szczeniaczkiem. Kochający swoją panią kundelek każdego dnia czeka tylko na jedno – powrót swojej pani z pracy. Cudowne życie pieska zmienia się diametralnie, gdy Katie postanawia przygarnąć dużego i bardzo niesfornego Duke’a. Akcja szybko przenosi się poza apartamentowiec, a przestraszone zwierzaki będą musiały zmierzyć się z niebezpieczeństwami Nowego Jorku. Fabuła zdaje się być kalką masy filmów familijnych jakimi uraczyło nas Hollywood. To opowieść o odwadze, przyjaźni, oddaniu i poświęceniu, ale w bardzo oklepanej i niewyróżniającej się wersji.
Za to mamy kapitalnie zobrazowane zwierzaki domowe. Migawki na początku i końcu filmu pokazują jak zwierzaki reagują na swoich właścicieli. Oczywiście powielają stereotypy szalenie oddanych psów, olewających wszystko kotów, lekko przygłupich świnek morskich i bezmózgich kanarków, ale robią to w taki sposób, że każdy kto posiada bądź posiadał zwierzątko mimowolnie się uśmiechnie. Traktowana jak księżniczka suczka Bridget, nadpobudliwy mały buldog, przekomicznie poruszający się jamnik i spasiona kotka tworzą ekipę, której nie da się nie lubić. Z drugiej strony trochę zawodzą główni bohaterowie. Max i Duke są przewidywalni, mało zabawni i wszystko co podczas seansu było najnudniejsze, „zawdzięczamy” właśnie im. Całe szczęście, że pozostałe zwierzaki ratuję film!
Wybierając się do kina z dzieckiem oczekuję dobrej zabawy również dla dorosłych. Sekretne życie zwierzaków domowych oprócz całkiem udanego, mimo, że prostego, humoru sytuacyjnego oferują kilka dwuznacznych stwierdzeń i słabych żartów. Niemalże do łez rozbawiła mnie scena imprezy w domu starego, potykającego się o własne uszy, basseta. Jest tam dosłownie wszystko: wąchanie tyłka na zapoznanie, picie wody z sedesu jako nawiązanie do studenckiego picia piwa z beczki, odkurzacz jako narzędzie do kontroli tłumów, a wisienką na torcie jest wyjawienie skąd na YouTube tyle filmików o kotach…
Nie zabrakło też antagonistów, którymi są tutaj porzucone przez właścicieli zwierzaki. Aligator, węże, pająki, brzydkie psy, wytatuowana świnia, a przewodzi im pozornie słodziutki biały królik o głosie przepitego pięćdziesięcioletniego faceta. Tuptuś, bo tak ma na imię, został sam, gdy z mody wyszły sztuczki z wyciąganiem królika z kapelusza. Teraz szuka zemsty na ludziach i potrafi rozbawić nie tylko pociesznym wyglądem.
Sekretne życie zwierzaków domowych to całkiem udana produkcja, która nie ustrzegła się problemów. Wypad do kina nie sprawi, że będziecie wymieniać się tekstami i wspominać najlepsze momenty, ale nie można też powiedzieć, że będzie to czas stracony. Przyjemna familijna komedyjka mająca swoje lepsze i gorsze momenty. Ni mniej, ni więcej.
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358