To już ósme spotkanie z Dominicem Torreto i jego przyszywaną rodziną, a zarazem pierwszy film, w którym nie wystąpił tragicznie zmarły Paul Walker. Czy seria, która z opowieści o pasjonatach szybkich aut z lekko sensacyjnym zacięciem wyewoluowała w kino czystej, nie mającej wiele wspólnego z rzeczywistością, akcji dalej bawi? O tym w mojej recenzji filmu Szybcy i Wściekli 8.
Dom (Vin Diesel) i Letty (Michelle Rodriguez) spędzają swój miodowy miesiąc na Kubie. Dom wyskakując do sklepu spotyka Cipher (Charlize Theron), która pokazuje mu coś, co sprawia, że Toretto zgadza się zdradzić swoją „rodzinę” i rozpocząć pracę dla szantażującej go blondyny. Nie ma co ukrywać, że fabuła kolejnego filmu to stek bzdur, który ma być pretekstem od co raz to bardziej widowiskowych wyczynów znanych nam bohaterów. I… bardzo dobrze! Seria Szybcy i Wściekli od kilku ładnych lat chce być kinem akcji, które będzie bawić przez dwie godziny nie zawracając sobie głowy fabularnymi głupotami i nielogicznym ciągiem akcji. Widz ma po prostu spędzić miło czas i zachwycać się kolejnymi widowiskowymi popisami.
Muszę natomiast przyczepić się do Cipher. Postać genialnej hakerki jest przekombinowana. Charlize Theron męczy się łopatologicznie wygłaszając plan podbicia świata, co pasuje do serii jak pięść do nosa. Idiotyczna ideologia Cipher brzmi jak majaczenie przeciwników Bonda i bardzo trudno wziąć ją na poważnie. To zdecydowanie jeden ze słabszych czarnych charakterów w serii, ale jest szansa na odkupienie, bo wszystko wskazuje, że Charlize Theron pojawi się w kolejnym filmie. Może bo drugiej stronie barykady?
Pełniący rolę przeciwnika Toretto wyszedł produkcji na dobre. Większość scen z jego udziałem to tani dramat, ale ograniczono to do minimum. Dzięki jego nieobecności w ekipie więcej czasu dostaje cała ferajna postaci. Hobbs (Dwayne Johnson) wyrósł w najnowszym filmie na lidera, więc jego rola została rozbudowana o kilka dodatkowych scen. Roman (Tyrese Gibson) irytował mnie mniej niż dotychczas, podobnie Tej (Ludacris) i Ramsey (Nathalie Emmanuel) mają kilka fajnych momentów. W ekipie pojawia się też nowa twarz, pomocnik Pana Nikt (Kurt Russel, Mr. Nobody), zwany przez grupę Mały Nikt (Scott Eastwood, Little Nobody). Mały Nikt sam w sobie jest zupełnie nieinteresującą postacią, ale staje się obiektem wielu żartów i gnębienia przez grupę.
Film kradnie jednak Jason Statham. Powrót Deckarda Shaw uważałem za głupi pomysł, ponieważ został pokonany i tyle, idziemy dalej. Włączenie go do grupy okazało się jednak strzałem w dziesiątkę. Jego rywalizacja na prężenie mięśni z Hobbsem jest bardzo zabawna, a potyczki słowne to czyste dobro. Kulminacją roli Stathama jest scena w końcówce filmu, która jest przekomiczna, a zarazem bardzo widowiskowa. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek śmiałem się na Szybkich i Wściekłych tak jak podczas sekwencji w samolocie. Świetna sprawa.
Od każdej kolejnej odsłony oczekuję widowiskowości i F8 nie zawodzi. Podczas, gdy wydawało się, że wciągu ostatnich 15 lat twórcy pokazali już wszystkie triki z samochodami w roli głównej, nowa odsłona dodaje od siebie kolejną cegiełkę. Przygotujcie się na pościg tysiąca (1000!!!) zdalnie sterowanych samochodów za opancerzoną limuzyną ulicami Nowego Jorku, czy ściganie się płonącym, bardzo starym samochodem po Hawanie. Wisienką na torcie jest pojedynek z atomowym okrętem podwodnym po skutym lodem morzu. Jasne, nic co zobaczycie nie ma wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, ale zabawa jest przednia.
Szybcy i Wściekli 8 to bardzo fajny, odmóżdżający film na miarę naszych czasów. Kiedyś był Rambo, później pojawiła się Szklana Pułapka, a dziś mamy wesołą ekipę Doma Toretto. Olać fizykę, olać logikę, wyłączcie myślenie, zapnijcie pasy i zachwycajcie się pięknymi kadrami, niesamowitymi samochodami i masą spektakularnych kaskaderskich wyczynów. Ja jestem na tak!
szybka recenzja…..wydawać by się mogło że seria osiągnęła już swoje dno…a tu mamy „głębszą” odsłonę….absurd osiągnął maksimum….najlepsze są te automatyczne samochody…które przecież nie są automatyczne…tylko nieliczne pojady maja teraz sterowanie automatyczne, a cześć z nich tylko w ograniczonej postaci.