Uncanny X-Men to nowa, zapoczątkowana w 2013 roku, seria prowadzona przez Briana Bendisa. Scenarzysta równolegle prowadził serię All New X-Men, a cross-over obu mogliśmy znaleźć w X-Men: Bitwa Atomu, którego recenzję znajdziecie tutaj. Postanowiłem nadrobić zaległości i tym samym rozpoczynam serię recenzji związanych z mutantami. Na początek recenzja Uncanny X-Men Tom 1: Rewolucja.
Seria Uncanny X-Men:
1. UNCANNY X-MEN TOM 1: REWOLUCJA
2. UNCANNY X-MEN TOM 2: ZŁAMANI
3. UNCANNY X-MEN TOM 3: DOBRY, ZŁY, INHUMAN
4. UNCANNY X-MEN TOM 4: X-MEN KONTRA SHIELD
5. UNCANNY X-MEN TOM 5: MUTANT OMEGA
6. UNCANNY X-MEN TOM 6: HISTORIE MAŁE
Po przebudzeniu Phoenix świat mutantów diametralnie się zmienił. Moce najsilniejszych mutantów zostały złamane, a ich szeregi przetrzebione. W szkole imienia Jean Grey Wolverine stara się zebrać wszystko do kupy, a Scott Summers w tajnej lokalizacji tworzy Sekretną Szkołę Charlesa Xaviera. Cyclops uznany za mordercę Profesora X jest poszukiwany przez SHIELD i Avengers. Towarzyszą mu Magneto, Magik i Emma Frost, którzy mimo wiedzy co zrobił ich przyjaciel, zdają sobie sprawę, że nie miał na swoje działania żadnego wpływu.
Mając tylko dwójkę uczniów – posiadającego umiejętność szybkiego leczenia innych Triage i posługującego się umiejętnościami mimika Benjamina Deedsa, Scott odwiedza szkołę kierowaną przez Wolverine’a by zwerbować nowych uczniów. W ten sposób do Cyclopsa dołącza Angel z przeszłości (z oryginalnych X-Men) oraz urocze, a jednocześnie dziwne trojaczki ze Stepford. Do ekipy dołączają wkrótce kontrolująca czas Tempus oraz tworzący złote kule(?!) Fabio Medina szybko nazwany Goldballs.
Rozłam wśród X-Men to nie pierwszyzna, ale Bendis miał świetny pomysł dzieląc mutancką sagę na dwie równoległe serie. Opowieść praktycznie w całości skupia się na Summersie i jego punkcie widzenia. Cyclops uważa, że świat zrobi wszystko, by pozbyć się mutantów i nie cofnie się przed niczym, aby pomóc innym obdarowanym. Nieco inne zdanie ma Wolverine i jego podopieczni, a jeszcze inaczej sprawę widzi SHIELD. Prowadzi to rzecz jasna do dość poważnych konfliktów, których na kartach tego tomu nie brakuje. Wisienką na torcie jest oczywiście zaskakujące spotkanie z Avengers oraz jego jeszcze ciekawszy finał.
Na początku wspomniałem o złamanych mocach X-Menów. Zarówno Scott, Magneto, Emma Frost i Magik mocno ucierpieli przez Phoenix, ale najważniejsze, że przestali panować nad swoimi umiejętnościami. Zapomnijcie i niepowstrzymanych promieniach Cyclopsa, zapomnijcie o rzucaniu stadionami przez Magneto. Bohaterowie nie potrafią w pełni zapanować nad swoimi atakami przez co stają się łatwiejsi do pokonania i bardziej niebezpieczni dla otoczenia. W pierwszym tomie Uncanny X-Men to moce nowych bohaterów są kluczowe, a stara gwardia stara się odpowiednio ukierunkować młodzież.
Komiks w dobrej cenie kupicie w internetowej księgarni Egmont
Pierwszy tom Uncanny X-Men można określić rozdaniem kart. Poznajemy bohaterów, z którymi spędzimy kolejne miesiące i zagrożenia jakie na nich czekają. Świetnie wypada otoczka zaszczucia mutantów zmuszonych do ukrywania się przed wymiarem sprawiedliwości i nastawioną przeciwko nim opinią publiczną. W miejsce spektakularnej akcji dostaliśmy kilka fajnych dialogów, które sprawiają, że warto zainteresować się tą serią. Zobaczymy, co będzie dalej.