Za nami już piąty z siedmiu odcinków siódmego sezonu Gry o Tron. Ze względu na urlop nie pojawiły się recenzje dwóch poprzednich epizodów, ale nadrobię to w najbliższym czasie. Sprawdźmy, co tym razem wydarzyło się w Westeros. A działa się BARDZO dużo. Oczywiście przestrzegam przed spoilerami.
Odcinek zaczyna się od wyjaśnienia losu Jaimiego. Lannister naturalnie przeżył, co zawdzięcza poświęceniu Bronna. Tutaj raczej nikt nie miał wątpliwości, ale mocno rozczarowało mnie podejście scenarzystów. Gra o Tron do tej pory wyrywała się z filmowych schematów, gdzie bohaterowie cudem unikają śmierci, odskakując w ostatniej sekundzie. Takie rozwiązanie nie przypadło mi do gustu, ponieważ odziera serial z jego głównej cechy, która mówiła „nikt nie jest bezpieczny”. Wróćmy jednak do wydarzeń. Jaime po wszystkim zdaje sobie sprawę, że otwarta wojna z Daenerys nie ma sensu, ponieważ jeśli jeden smok mógł zniszczyć tak wielkie wojska, to co mogą zrobić trzy. A jest przecież jeszcze armia Dothraków, która wyszkoleniem i brutalnością przewyższa jakiekolwiek wojska Westeros.
Tymczasem Daenerys zebrała ocalałych żołnierzy Cersei i daje im dość prosty wybór – przyłączcie się, bądź zgińcie. Zdecydowana większość przerażonych żołnierzy ugina kolano, ale wyłamuje się garstka z Randyllem Tarly i jego synem Dickonem na czele (ojciec i brat Sama). Mimo namowy Tyriona Tarly nie decydują się oddał hołdu Smoczej Królwej, a ona postanawia dotrzymać obietnicy i nakazuje smokowi spalić ich żywcem. Okrutna śmierć przekonuje niezdecydowanych, ale ni to jest najważniejsze. Daenerys po raz kolejny udowadnia, że jej metody co raz bardziej przypominają działania Szalonego Króla, jej ojca. O tym samym rozmawiają zresztą Varys z przerażonym Tyrionem, który nie spodziewał się po Daenerys takich decyzji. Wydaje się, że Lannister może poważnie rozważyć zmianę frontu.
Wizytę w Winterfell zaczynamy od zdolności Brana. Za pomocą kruków wybiera się za mur, by sprawdzić, gdzie znajdują się nieumarli i biali wędrowcy. Warga rozpoznaje Nocny Król, który jedynie wzrokiem rozbija całe stado ptaków i niszczy wizję Brana. Skąd taka umiejętność u Nocnego Króla? Czy jest taki sam jak Bran, czy może to sam Bran…
Littlefinger rozgrywa swoje gierki w Winterfell, tworząc prowokację dla Aryi. Dziewczyna włamując się do jego komnat znajduje list, jaki Sansa lata temu napisała do Robba. Prosi w nim, aby Robb stawił się w Królewskiej Przystani i oddał hołd jej ukochanemu, królowi Joffreyowi. Tekst rzeczywiście napisała Sansa, ale jeśli pamiętacie ósmy odcinek pierwszego sezonu, zrobiła to pod przymusem Cersei. Czy to oznacza, że siostry zostaną skłócone? Na to wygląda, ponieważ kilka chwil wcześniej Arya obserwując zachowanie Sansy, gdy podlegli Starkom lordowie obrażali Jona, wyciągnęła własne wnioski co do ambicji siostry. Przecież Sansa od zawsze pragnęła być królową.
Bardzo ważne wydarzenia miały miejsce w Cytadeli. Maestrowie zignorowali list od Brana i oczywiście olali ostrzeżenia Sama. Gdy wzburzony opuścił salę, Maester Ebrose wspomniał zebranym, że nie miał serca powiedzieć mu o śmierci jego ojca i brata w smoczych płomieniach. Gdy podczas kolacji Sam nadal złościł się na Maestrów, Goździk czytała na głos zapiski Wielkiego Septona Maynarda. Maynard wspomina o anulowanym ślubie Księcia Raggera i potajemnych zaślubinach z inną kobietą w Dorne. Pierdółka okazuje się bardzo ważną informacją. Raggar to odniesienie do Rhaegara, który prawdopodobnie poślubił Lyannę Stark, co z kolei oznacza, że Jon nie jest bękartem Targaryena, a PRAWOWITYM członkiem rodziny Smoków, a co za tym idzie prawdziwym królem Westeros!
Tyrion postanawia spotkać się z bratem i namówić go do przemówienia Cersei do rozsądku. Spotkanie umożliwia im Davos, który w Królewskiej Przystani wielokrotnie pojawiał się jako przemytnik. Podczas rozmowy braci, pojawia się wątek armii nieumarłych, a Tyrion obiecuje dostarczenie dowodu sceptykom. Podczas tej rozmowy Davos wybrał się na rynek, by spotkać dawno niewidzianego bohatera. Okazuje się, że Gendry żyje i spokojnie mieszka pod nosem Lannisterów. Chłopak zmężniał i wyczekiwał momentu, gdy ktoś po niego przybędzie, by mógł zemścić się na osobach odpowiedzialnych za śmierć swojego ojca, króla Roberta.
Ostatni akt to wyprawa za mur. Jon, ser Jorah (powrócił do łask Daenerys), Davos i Gendry przybywają na Mur, by wraz z pomocą Tormunda pojmać żywego trupa i przedstawić go niedowiarkom. Przed wyruszeniem w drogę Tormund prowadzi Jona do celi, gdzie siedzi kilka osób błąkających się w pobliżu Muru. To oczywiście kompania Dondarriona oraz Sandor Clagane, którzy wybierają się za Mur. W ten sposób utworzyła się kapitalna drużyna złożona z najciekawszych postaci Gry o Tron. A co ich czeka za Murem, dowiemy się w kolejnym odcinku!
Gra o Tron 7×05: Eastwatch to kolejny kapitalny odcinek. Wkurzają teleporty postaci po całym Westeros, ale za to dzieje się bardzo dużo, a akcja ciągle nabiera tempa. Kolejne dwa odcinki tej serii zapowiadają się jeszcze lepiej i już nie mogę doczekać się poniedziałku.