Uncanny X-Men to obok All-New X-Men oraz Superior Spider-Man najlepsza seria z Marvel Now! Historia Cyclopsa, mutanta wyklętego, emocjonuje i zawsze dostarcza jakiś ciekawy i angażujący wątek. Czas na tom piąty serii prowadzonej przez Briana Michaela Bendisa zatytułowany Mutant Omega.
Seria Uncanny X-Men:
1. UNCANNY X-MEN TOM 1: REWOLUCJA
2. UNCANNY X-MEN TOM 2: ZŁAMANI
3. UNCANNY X-MEN TOM 3: DOBRY, ZŁY, INHUMAN
4. UNCANNY X-MEN TOM 4: X-MEN KONTRA SHIELD
5. UNCANNY X-MEN TOM 5: MUTANT OMEGA
6. UNCANNY X-MEN TOM 6: HISTORIE MAŁE
Komiks Mutant Omega reklamowany był jako punkt zwrotny w historii X-Men. I tak też jest, aczkolwiek nie do końca (jeśli mogę tak powiedzieć). Pojawienie się Malloya kompletnie zmienia układ sił i ostro tasuje składy. Większość X-Men zdaje sobie sprawę, że będą musieli poprosić Avengers o pomoc i zrobić, co będzie wymagane, by powstrzymać go od siania zniszczenia. Tymczasem Cyclops widzie w Malloyu potencjalne, gigantyczne wzmocnienie jego składu i wielkie wsparcie w zapowiadanej rewolucji mutantów. Decyzje Cyclopsa zrażają nawet Magneto, który przecież w takcie swojego życia zrobił wiele złego, by walczyć o swoją sprawę.Testament Charlesa Xaviera, który She-Hulk odczytała w tomie czwartym zostawił wszystkich jego byłych podopiecznych ze szczęką na podłodze. Xavier przez wiele lat ukrywał niesamowicie potężnego mutanta, którego moc stanowi zagrożenie nie tylko dla jego wrogów, ale też całego świata. Ostatnią wolą Profesora było, by X-Men zaopiekowali się Matthew Malloyem i jednocześnie powstrzymali go od wyrządzenia niewyobrażalnych szkód. Sam Matthew po śmierci Xaviera odzyskał blokowane dotąd zdolności i nawet mimo upływu kilkudziesięciu lat kompletnie nie potrafi nad nimi zapanować, a przy takim poziomie mocy samo uczucie zagrożenia może momentalnie unicestwić masę ludzi…
Mamy, więc mnóstwo spektakularnej walki, wielkich wybuchów i wiele ofiar. Niestety szokujące wydarzenia Bendis niejako zrestartował kolejną, niepotrzebną podróżą w czasie. Scenarzysta uwziął się, by za wszelką cenę mieszać w liniach czasowych, a na dodatek nie trzyma się sztywnych reguł tylko nagina je pod swoje potrzeby. Raz X-Men przybywają z przeszłości, innym razem starsi X-Men przybywają z przyszłości, by wszystkich wyeliminować, a teraz jeszcze ktoś cofa się w przeszłość, żeby wykasować nie pasujące mu wydarzenie. Trochę pójście na łatwiznę, które przechodzi raz, za drugim przeszkadza, a za kolejnym jest już przesadą. To jednak mój jedyny zarzut, ponieważ mimo wszystko wydarzenia mają realny wpływ na przyszłość mutantów. Finałowy twist zaskakuje i miesza jeszcze bardziej niż można było się spodziewać. Bardzo jestem ciekaw, co wydarzy się w finałowym albumie Bendisa w oryginale zatytułowanym Storyville.
Warstwę graficzną albumu przygotowali Chris Bachalo i Kris Anka. Pierwszy odpowiada za trzy zeszyty, a drugi za dwa. Co ciekawe ich styl jest na tyle podobny, że podczas lektury trudno znaleźć jakieś znaczące różnice. Dzięki temu album jest bardzo spójny i nie rozprasza nagłymi zmianami stylu. Sama kreska niczym szczególnym się nie wyróżnia, można powiedzieć, że jest marvelowskim standardem, ale standardem solidnym i dobrze budującym klimat.
Uncanny X-Men Tom 5: Mutant Omega wraca na właściwe tory po pozostawiającym niedosyt poprzedniku. Bendis przesadził z zaburzaniem linii czasowej, ale koniec końców wszystko czyta się bardzo dobrze i cieszą zwroty akcji, które, mam nadzieję, zostaną zaadaptowane w przyszłości. Warto, tym bardziej, że X-Men nie schodzą poniżej wypracowanego solidnego poziomu. Kolejny dobry album, bardzo dobrej serii.
Egzemplarz do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Egmont