Pierwszy bardzo dobry i drugi bardzo słaby tom miniserii All-Star Batman sprawiły, że do finałowego albumu Scotta Snydera podchodziłem z dużym dystansem. Przed lekturą nie miałem pojęcia czego się spodziewać, więc była szansa na miłe zaskoczenie. Recenzja komiksu All-Star Batman Tom 3: Pierwszy Sojusznik.
All-Star Batman:
1. All-Star Batman Tom 1: Mój Największy Wróg
2. All-Star Batman Tom 2: Końce Świata
3. All-Star Batman Tom 3: Pierwszy Sojusznik
Trzeci tom odchodzi od pomysły z drugiego albumu i przedstawia o wiele spójniejszą opowieść. Jak sugeruje tytuł Pierwszy Sojusznik skupia się na postaci Alfreda Pennywortha. Alfred to człowiek bezgranicznie lojalny Bruce’owi o bardzo tajemniczej przeszłości. Nie wiemy wiele więcej ponad to, że służył w wojsku, a pracę dla Wayne’ów rozpoczął po swoim ojcu. Snyder postanowił dopisać do jego przeszłości nowy rozdział, który przemiłego lokaja ukazuje w zupełnie nowym świetle.
Akcja rozgrywa się w Miami i Londynie naprzemiennie z retrospekcjami z przeszłości Alfreda. Na dobrą sprawę to właśnie Alfred jest głównym bohaterem tego albumu, ponieważ wydarzenia poznajemy z jego punktu widzenia i jest on zarazem narratorem całej opowieści. Opowieści, która powołuje do życia nowego wroga – Nemezisa. Tajemniczy, zamaskowany gość obrał sobie na cel naszych bohaterów, a zaskakująco dużo łączy go z Alfredem. Kim jest przeciwnik, skąd się wziął i co o nim wie Alfred?
Pod względem fabularnym jest znacznie lepiej niż w Końcach Świata. Fabuła jest mocno naciągana, musimy pójść na spore kompromisy, ale wszystko jako tako trzyma się kupy. Szczególnie podobały mi się retrospekcje z udziałem Alfreda. Widząc naszego ulubionego Pennywortha w roli komandosa do zadań specjalnych to coś zupełnie niespotykanego. Niestety zdarzają się straszne głupotki, jakie nie przystają Snyderowi. W pewnym momencie Pingwin widzi Batmana bez maski i rzuca „Batmanie całkiem nieźle upodobniłeś się do Bruce’a Wayne’a”. Litości…
Podobnie jak w poprzednich dwóch tomach, tak i tutaj najjaśniejszym punktem jest szata graficzna. Tym razem za rysunki odpowiada Rafael Albuquerque, a kolory nałożył Jordie Ballaire przy pomocy Trish Mulvihill, Crisa Petera oraz Lee Loughridge. W porównaniu do poprzednich albumów więcej tutaj szkiców i cieniowania ołówkiem. Niemniej odpowiednio dobrane kolory nadają całości bardzo podobny ton, a całość przyciąga wzrok. Pod tym względem naprawdę nie ma do czego się przyczepić. Świetna robota.
All-Star Batman Tom 3: Pierwszy Sojusznik wypada o wiele lepiej od swojego poprzednika. Komiks naprawdę fajnie rozwija postać Alfreda i nadaje sens całej miniserii All-Star. Daleko jej do moich ulubionych historii z Batmanem w roli głównej, ale i tak warto się zapoznać.
Egzemplarz do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Egmont