W zeszłym roku mogliście przeczytać moją recenzję Kredziarza, debiutanckiej powieści C.J. Tudor. Fantastycznie podana mroczna historia Anderbury sprawiła, że kolejne przekłady autorki znalazły się na mojej liście życzeń. A już dziś mam dla was recenzję książki Zniknięcie Annie Thorne. Zapraszam.
Zniknięcie Annie Thorne
Książki C.J. Tudor
1. Kredziarz
2. Zniknięcie Annie Thorne
3. Inni ludzie
W angielskiej wiosce Arnhill policja znajduje ciało kobiety, która popełniła samobójstwo, a wcześniej brutalnie zamordowała swojego dziesięcioletniego syna. Przed samobójstwem zostawiła na ścianie wiadomość, która przypomina o tajemniczych wydarzeniach sprzed dwudziestu pięciu lat. To niej więcej wtedy cała wioska poszukiwała zaginionej Annie Thorne. Dziewczynka, jakby nigdy nic, wróciła do domu dwa dni później, a wkrótce potem wraz z ojcem zginęła w wypadku samochodowym.
Trzy tygodnie po masakrze w domu Mortonów do Arnhill przyjeżdża Joe Thorne, który obejmuje posadę nauczyciela w miejscowej szkole. Joe nigdy do końca nie otrząsnął się z koszmaru jaki przeżył w dzieciństwie, więc jego dorosłe życie to pasmo porażek i złych decyzji. Joe ma zamiar wykorzystać tragedię, by zdobyć pieniądze na spłacenie bezwzględnej mafii, która skorzystała z jego uzależnienia od hazardu. Jednakże po powrocie do miasteczka odżywają wspomnienia Joe, który postanawia rozprawić się również z przeszłością i osobami, które obwinia za zniknięcie siostry.
Zupełnie jak u Kinga
Zniknięcie Annie Thorne skonstruowane jest nieco inaczej niż Kredziarz, debiutancka powieść C.J. Tudor. Zdecydowanie większa część książki rozgrywa się w teraźniejszości. Joe podejmuje pracę w szkole, poznaje uczniów i odnawia stare znajomości. Z biegiem czasu dowiadujemy się więcej o jego paczce z młodości i losach jakie spotkały dawnych przyjaciół. Karty odkrywane są powoli, metodycznie, a największe tajemnice autorka trzyma do samego końca.
Kontrowersje może wzbudzać wątek żywcem wyjęty z Smętarza dla Zwierzaków Stephena Kinga. C.J Tudor nigdy nie ukrywała inspiracji twórczością Kinga (polecam wywiad), co mogliśmy zaobserwować już w przypadku Kredziarza. Tym razem jednak mamy jawną zrzynkę ze wspomnianego klasyka, co może wpłynąć na odbiór fanów mistrza. Muszę was uspokoić, bo zastosowany pomysł świetnie wpisuje się w fabułę, a co ważniejsze całość nie kręci się tylko wokół niego. Jest raczej składową skomplikowanej i wielowątkowej historii.
Znów to zrobiła!
C.J. Tudor po raz kolejny stworzyła bardzo interesujące postaci. Podobnie jak u Harlana Cobena, próżno szukać tutaj tych jednoznacznie dobrych i złych. Nikt nie jest tutaj doskonały, a już na pewno nie działa bezinteresownie. Nawet najbardziej niepozorni mają swoje sekrety, a ci, których powinniśmy nienawidzić mogą pokazać ludzką twarz w momencie, w którym najbardziej się tego nie spodziewamy. Sprawia to, że Zniknięcie Annie Thorne czyta się bardzo szybko z bardzo dużym zaangażowaniem. A C.J. Tudor trafia na listę moich ulubionych autorów. Polecam!
Egzemplarz do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Czarna Owca
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358