Pod koniec października premiera książki Iluzjonista. I to właśnie ta książka zmotywowała mnie, aby przeczytać prequel nadciagającej premiery. Gerarda Edlinga do tej pory nie znałem, nie wiedziałem też czego się po nim spodziewać, ponieważ nie czytałem ani recenzji ani nawet zapowiedzi. Czy sięgnięcie po ten tytuł okazał się dobrą decyzją? Recenzja książki Behawiorysta.
Behawiorysta? A co to?
Seria z Gerardem Edlingiem
1. Behawiorysta
2. Iluzjonista
3. Ekstremista
4. Kabalista
5. Tom 5 (początek 2024?)
Gerard Edling to wydalony z policji były prokurator. Od lat nosi przydomek Behawiorysty, ponieważ jak nikt inny potrafi odczytywać mowę ciała dowolnej osoby. Dyscyplinarne zwolnienie po dużym skandalu z szanowanego, a w niektórych kręgach nawet podziwianego dziwaka zrobiło odludka i pośmiewisko wśród wymiaru sprawiedliwości. Wszystko zmienia się, gdy Polskę szokuje nadawana na żywo transmisja, podczas której człowiek nazywający siebie Kompozytorem bierze zakładników w opolskim przedszkolu. A następnie każe widzom wybrać kogo ma zabić w następnej kolejności…
Trochę Carter, ale jednak nie
Pierwszy akt tej historii przypomina wydany w Polsce w 2016 (oryginał wydano w 2013) roku thriller Chrisa Cartera pt. Jeden za drugim. Tam również pojawił się morderca, który życie swoich ofiar uzależniał od decyzji widzów. Siłą rzeczy Behawiorysta Remigiusza Mroza wydawał się niemalże polską wersją znakomitej pozycji Cartera, a Edling rodzimą wersją Roberta Huntera z sekcji specjalnej policji Los Angeles…
Złudzenie jednak pryska po zakończeniu pierwszego aktu. Zakończenia bardzo zaskakującego i kompletnie zmieniającego opowiadaną historię. Od tego momentu należy przygotować się na wiele mocnych zwrotów akcji i wywracania historii do góry nogami. Trzeci akt historii to już prawdziwa jazda bez trzymanki. Behawiorysta zaskakuje na każdym kroku, kompletnie nie wiadomo czego się spodziewać na następnej stronie. Całość zwieńcza świetny finał, idealnie domykający wszystkie wątki.
Książkę czyta się przyjemnie w dużej mierze dzięki bardzo dobrze napisanym bohaterom. Edling jako spec od mowy ciała jest, co prawda, mocno przerysowany i mało realistyczny. Bucowaty, popełniający wiele błędów, jednocześnie mający fioła na punkcie dobrych manier, a do tego ubierający się, ja Pan Kleks albo wczesny… Janusz Korwin-Mikke. Dziwnym jednak trafem idealnie pasuje do tej wyjątkowo mrocznej historii. Odpowiednio dobranym kontrastem dla Edlinga jest jego dawna podwładna Beata Drejer. Dociekliwa, inteligentna i mająca posłuch wśród organów ścigania odpowiednio waży zachowania mentora i gwarantuje nam przestrzegania policyjnych procedur.
Kropla dziegciu
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to byłby to cały drugi akt, gdzie, powiedzmy, że Edling miał okazję lepiej poznać zabójcę. Mimo, że zdobywamy sporą wiedzę na temat Kompozytora ta część książki jest nieco przeciągnięta. Można było to trochę streścić, bo słowne utarczki pomiędzy bohaterami w pewnym momencie zaczynają nużyć. Na szczęście potem przychodzi fantastyczny akt trzeci!
Ależ to pozytywne zaskoczenie! O Behawioryście usłyszałem raptem przed kilkoma dniami i jestem w szoku, że książka kompletnie mnie ominęła. Gdyby nie problem z powyższego akapitu spokojnie wystawiłbym najwyższą ocenę. Jest tutaj absolutnie wszystko, co powinien posiadać dobry thriller psychologiczny. Tym samym Iluzjonista właśnie wskoczył na szczyt listy oczekiwań!