James Gunn po krótkim rozwodzie z Marvelem stał się łakomym kąskiem, który od razu wykorzystał Warner Bros. Angaż twórcy i danie mu pełnej artystycznej swobody miało sprawić, że pokracznie budowane Uniwersum DC stanie wreszcie na nogi. Czy tak się stało? Recenzja filmu (eh, cóż za ekwilibrystyka…) Legion Samobójców. The Suicide Squad.
Legion Samobójców: The Suicide Squad
Recenzowany Legion Samobójców. The Suicide Squad oficjalnie nie jest sequelem filmu Davida Ayera (ten twierdzi, że studio nie dało mu zrobić filmu, który planował) z 2016 roku, a zupełnie nowym spojrzeniem na Task Force X. W rzeczywistości jednak, choć nie mamy bezpośrednich odniesień, James Gunn poszanował poprzedni film i nie wprowadzał wszystkiego na nowo. W efekcie w ciągu pierwszych 4-5 minut filmu mamy błyskawiczne wyjaśnienie czym jest Suicide Squad, na jakiej zasadzie rekrutuje się oddział i od razu wskakujemy w wir zwariowanej akcji.
Prostota i morze kreatywności
Filmy Uniwersum DC
1. Człowiek ze Stali
2. Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości
3. Liga Sprawiedliwości (Joss Wheadon)
4. Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera
5. Wonder Woman
6. Aquaman
7. Shazam!
8. Wonder Woman 1984
9. Legion Samobójców. The Suicide Squad
10. Flash (2022)
11. Aquaman 2 (2022)
Trzeba bowiem wiedzieć, że fabuła jest bardzo prosta. Legion Samobójców, czy jak kto woli Suicide Squad, czy Task Force X, zostaje zrzucony na odludnej wysepce Corto Maltese. Urzędujący tutaj dyktator posiada bowiem potężną istotę pozaziemskiego pochodzenia, która przez ponad 30 lat nabierała siły i może posłużyć jako broń w ataku na Amerykę. Ciesząca się poparciem wielu polityków Amanda Waller wysyła, więc na misję ludzi, którzy nie mają wiele do stracenia, a którym bezpieczny powrót może się bardzo opłacić. Ceną jest bowiem skrócenie odsiadywanego wyroku o 10 lat.
Można zapytać: i już, tylko tyle? Tak, ale diabeł tkwi w szczegółach. James Gunn w Legion Samobójców. The Suicide Squad rozbiera na czynniki pierwsze kino akcji, bowiem produkcji znacznie bliżej do akcyjniaków lat 90. niż do współczesnego kina superbohaterskiego. Mamy walki w dżungli z armią dyktatora, mamy bojowników o wolność Corto Maltese, mamy też obowiązkową potyczkę w centrum zniszczonego miasta. Jednakże w odróżnieniu od klasyków pełno tutaj zaskakujących rozwiązań i fantastycznie sklejonych twistów. Nie wchodząc zbytnio w szczegóły film wielokrotnie was zaskoczy sposobem, w jaki Gunn ugryzł gatunkowe schematy. Wszystko to podlane absurdalnym i pełnym uroku poczuciem humoru Gunna. Często wulgarnym, bardzo często niezwykle brutalnym, ale zawsze czarującym.
Nowe twarze
W filmie Legion Samobójców. The Suicide Squad powracają znane twarze. Amanda Waller, Rick Flag, Harley Quinn i Kapitan Boomerang. Pierwsze skrzypce grają jednak nowi bohaterowie. James Gunn sięgnął po prawdziwych zakapiorów, ale też prawdziwych dziwolągów uniwersum DC. Bloodsport, Peacemaker, Savant, Weasel, Blackguard, T.D.K, Polka-Dot Man, Javelin, Ratcatcher, Mongal i przede wszystkim King Shark! (no, jest jeszcze Milton…). I jak głosił jeden z plakatów nie przywiązujcie się do nich zbytnio.
Geniusz i szaleństwo
Jak wspomniałem na samym początku, James Gunn dostał od Warner Bros. wolną rękę. Od początku wiadomo było, że mógł zabić każdego oprócz Harley Quinn. I z czystą rozkoszą z tej możliwości korzysta. Członkowie Suicide Squad giną na wszystkie możliwe sposoby. Przypadkowo, heroicznie, absurdalnie, spodziewanie i niespodziewanie. Miejscami jest poważnie, miejscami szokująco, ale zawsze rozbrajająco. Oczywiście największa w tym zasługa genialnych postaci. Absolutnie każda postać ma swój moment, który idealnie wykorzystuje. Nie będzie chyba zaskoczeniem, że każdą scenę kradnie King Shark. Żarłacz ma całą masę przezabawnych scen, a głos Sylvestra Stallone tylko dodaje mu niepowtarzalnego uroku.
Przyczepić mogę się jedynie do niektórych dialogów. Miejscami są one po prostu średnie. Aż żal, że bohaterowie w części konwersacji nie otrzymali lepszych linii. Biorąc pod uwagę kategorię wiekową R można tu było naprawdę poszaleć. Wiem, że Gunn to nie Tarantino, ale zdecydowanie zabrakło mi bardziej pikantnych pogadanek. Ani razu Harley nie rozmawia z King Sharkiem, a to przecież mogło być takie złoto, że aż strach pomyśleć. I to chyba jedyny zarzut jaki mam do Legion Samobójców. The Suicide Squad.
Legion Samobójców. The Suicide Squad – podsumowanie
Oczekiwania spełnione! Legion Samobójców. The Suicide Squad to prawdziwa jazda bez trzymanki i zdecydowanie najlepsza produkcja w chaotycznym DCEU. James Gunn wykonał niesamowitą robotę i widać, że doskonale się przy tym bawił. Idźcie do kina, bo oni umierają, aby uratować świat.
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358