BATMAN: BUDOWNICZOWIE GOTHAM | Kyle Higgins i Scott Snyder | Komiks DC

O ile główne serie Batmana zaliczają nieustanne wzloty i upadki tak wydawane miniserie trzymają całkiem niezły poziom. W dzisiejszej recenzji przyjrzę się kolejnej historii ze świata Mrocznego Rycerza, która za sprawą Egmontu pojawiła się w Polsce. Recenzja komiksu Batman: Budowniczowie Gotham.

Komiks nie jest bynajmniej nowością. Oryginalna miniseria zadebiutowała na amerykańskim rynku już w 2011 roku. Składa się z zeszytów #1-5 serii Batman: Gates of Gotham, a także Detective Comics Annual #12 i Batman Annual #28. Scenariusz napisała Kyle Higgins, natomiast pomysł na serię pojawił się przy okazji jego współpracy ze Scottem Snyderem. Rysunki stworzyli Trevor McCarthy, Graham Nolan, Dustin Nguyen, Derec Donovan.

Budowniczowie Gotham

Batman: Budowniczowie Gotham, jak wspomniałem wyżej, nie jest nowością. Komiks w 2011 stał się punktem wyjścia pod szereg ważnych arców, a przede wszystkim położył podwaliny pod legendarny już Trybunał Sów. W okresie, w którym rozgrywa się akcja komiksu Batmanem jest Dick Grayson, niegdysiejszy Robin, a dzisiejszy Nightwing. Fabuła osadzona jest, więc pomiędzy wydarzeniami z Batman R.I.P. a The Return of Bruce Wayne. Całość możemy, więc umieścić na niedługo przed startem serii wydawniczej New 52. A teraz do rzeczy…

Historia albumu Budowniczowie Gotham cofa nas na przełom XIX i XX wieku, gdy członkowie trzech najznamienitszych rodzin miasta rozpoczęli jego transformację w prawdziwą metropolię. W czasach współczesnych w Gotham pojawia się człowiek nazywający siebie Architektem, który swoją tajemniczą krucjatę rozpoczyna od wysadzenia trzech wielkich mostów okalających Gotham. Jego kolejnym celem jest zniszczenie całego miasta. Batman, by rozwiązać tajemnicę, musi poznać prawdziwą historię miasta, a także skorzystać z pomocy Robina, Red Robina oraz Black Bat (działającej w Hongkongu Cassandry Cain).

1 z 5

Thriller

Batman: Budowniczowie Gotham to klasyczny thriller z wątkiem historycznym. Oczywiście mówimy tutaj o fikcyjnej historii fikcyjnego Gotham, ale mechanizm opowieści jest taki sam jak w klasykach gatunku. Batman, a dokładniej przywdziewający jego strój Dick Grayson nie jest związany z miastem tak mocno jak Bruce, więc sprawa wymaga od niego większego zaangażowania i dokładnego poznania przeszłości. Tylko w ten sposób będzie miał szansę na zdemaskowanie i powstrzymanie Architekta.

Bardzo spodobała mi się konstrukcja fabuły. Z teraźniejszości przeskakujemy w przeszłość, gdzie odkrywane są kolejne puzzle tej układanki. Z każdym krokiem wiemy więcej, a początkowe mgliste pojęcie o wydarzeniach zaczyna składać się wyostrzać. Mam słabość do tego typu fabularnych konstrukcji, a Higgins naprawdę czuje klimat i wie, jak przedstawić ciąg przyczynowo skutkowy. Zarówno wątek współczesny, jak i retrospekcje trzymają równy, wysoki poziom od pierwszych stron. Jasne, trudno przejść do porządku dziennego do Dicka w roli Batmana czy obecności dawno nie widzianych bohaterów. Im szybciej jednak przestaniemy zwracać uwagę na te szczegóły, tym lepiej będziemy bawić się podczas lektury.

Batman z Paryża

Album kończy opowieść o mieszkającym pod Paryżem młodym chłopaku. Bilal Asselah, bo o nim mowa, żyje w dzielnicy, której nie znamy z pocztówek, ani romantycznych wypadów pod Wieżę Eiffela. Ciężkie życie sprawiło, że chłopak postanowił dawać ludziom nadzieję. Przywdziewając sprezentowany przez samego Batmana strój stał się symbolem. Symbolem walki z niegodziwością, ale też symbolem budzącym strach i wrogość innych. Historia ta choć krótka i prosta, potrafi złapać za serducho. Osadzenie akcji w pogrążonym w chaosie i zamieszkach mieście to doskonały pomysł, który Higgins zrealizował wyśmienicie!

Batman: Budowniczowie Gotham – podsumowanie

Uwielbiam Mrocznego Rycerza skąpanego w klimacie thrillera. Batman: Budowniczowie Gotham posiada wszystkie aspekty dobrej historii i angażuje od samego początku. Cieszy, że Egmont zdecydował się wydać tę opowieść i mocno liczę na reedycję innych klasyków. Może zbiorcze wydanie Trybunału Sów?

Egzemplarz do recenzji dostarczyło Wydawnictwo Egmont