Film legenda. Autobiograficzna produkcja Patryka Vegi miała tak fatalną frekwencję, że film po zaledwie 6 dniach został usunięty z kin. I słuch po nim zaginął. 15 stycznia, około cztery miesiące po kinowej wtopie produkcja wraca w formie 6-odcinkowego serialu, który można obejrzeć na Canal+. Recenzja serialu Niewidzialna Wojna.
Czytając recenzje ludzi, którzy z jakiegoś niezrozumiałego powodu wybrali się na film można odnieść wrażenie, że to crap jakich mało. Canal+ postanowił mocniej nas potorturować. Sprawdziłem czas trwania filmu i okazuje się, że było to około 138 minut. Odcinki bez intro i outro trwają po około 35 minut. Przygotujcie się na grubo ponad 3 godziny żenady, krindżu i wstydu przed samum sobą
O czym oni gadają?
Całość prezentuje się tak, jak Vega nas do tego przyzwyczaił. Niewidzialna Wojna brzmi jak amatorska produkcja przygotowana przez studentów bez sprzętu. Dialogi są tradycyjnie kompletnie zagłuszane przez dźwięki ulicy. Naprawdę nie rozumiem czemu nie można aktorom założyć małych mikrofonów? Przecież w postprodukcji można wyostrzyć dialogi. No chyba, że je mają, ale ktoś nie ogarnia…. Niektórzy youtuberzy już dawno to dopracowali i ich nagrywane w terenie filmy brzmią o niebo lepiej niż „wysokobudżetowe kino” Vegi.
Jak oni gadają?
Kolejny klasyk Vegi to dialogi. Sztywne, sztuczne, zupełnie nienaturalne. Dziwi mnie, że tacy aktorzy jak Zawierucha wypowiadają te kwestie jakby z przysłowiowym kijem w… Ciągłe odpowiadanie na proste pytania pełnymi zdaniami, objaśnianie oczywistych oczywistości i pompatyczne kwestie zupełnie nieadekwatne do okoliczności. „O, idzie ktoś tam, ekskluzywny dealer gwiazd, od teraz będzie mnie zaopatrywać”. Takie bzdety padają tutaj co i rusz. Co ciekawe sam Vega (reżyser) tego nie widzi, bo w jednej ze scen aktorka pani Foremniak (chyba Małgorzata, ale kto tam wie) mówi młodemu Vedze, że reżyser był zaszokowany dialogami, gdy pokazała mu scenariusz jego filmu. Jak to jest poziom, którego oczekują polscy filmowcy to nie ma nadziei dla naszego kina.
Młodość Patryka
„Fabuła” Niewidzialnej Wojny to ponury żart z widzów. W pierwszych minutach dowiadujemy się, że młody Patryk miał kłopoty z prawem, ale w odróżnieniu od innych przestępców od więzienia uchroniła go boska opatrzność. Mimo trudnej młodości chłopak od zawsze chciał kręcić filmy i od początku wiemy, że miał do tego predyspozycje – wszak jako jedyny w kinie rozumiał żarty Quentina Tarantino w Pulp Fiction. Bo naturalnie angielska gra słów catch up – ketchup to za wysokie progi dla „zwykłych” Polaków.
Więcej? Proszę bardzo. Pani w urzędzie gdy tylko usłyszała, że Patryk zamierza robić karierę w USA od ręki nagięła przepisy i zmieniła mu nazwisko na Vega. Chwilę po tym okazuje się, że już w 1995 roku Patryk wpadł na pomysł jak wykonać ujęcie z kilkudziesięciu kamer i połączyć w jedno. Czyżby Wachowscy w 1999 roku kręcąc kultową scenę z bullet time wzorowali się na polskim wizjonerze? Coś niesamowitego! A to dopiero 14 minut! Ten człowiek był tak niesamowity, że 6 z matury do niemalże rozczarowała i sam zdecydował kiedy zakończyć egzamin do szkoły reżyserskiej.
Wielki Patryk, jeszcze większa bzdura
Po tych niesamowitych 15 minutach Niewidzialnej Wojny przeskakujemy do czasów bardziej współczesnych, gdy cudowne dziecko polskiego kina zaczynało swoją karierę. Młody geniusz pracował na etacie, ale jego niebywała inteligencja pozwoliła mu poprosić o indywidualny tok nauczania, by zrobić studia 2 w dwa lata. Pokrótce szybko okazuje się, że wszystkie niestworzone historyjki, które Vega opowiadał podczas promocji kolejnych szmir są „faktami autentycznymi”. Znienawidzony przez gangsterów, znienawidzony przez służy, lekarzy i kogo tam jeszcze zdemaskował. Zgłaszają do niego jacyś kolesie, ujawniają mu niejawne informacje, organizują mu spotkania z mafią. Po prostu geniusz przytłaczający wszystkich swoją charyzmą. Wystarczy kilka stron wystukanych na komputerze, a producent (czy kto tam z nim rozmawia) od razu stwierdza, że to jest „głębsze od Psów Pasikowskiego” (dosłownie). Tak, jest aż tak grubo. I nie odpuszcza aż do końca.
Dalej jest równie „porywająco”. Patryk rozstawia wszystkich po kątach. Bez jakiegokolwiek doświadczenia widzi błędy jakie popełniają operatorzy, przypadkiem pojawia się w miejscach przestępstwa z kamerą w ręku („ten świat jest niedostępny dla dziewięćdziesięciu dziewięciu, koma dziewięciu ludzi”). Vega jako behawiorysta samouk wciela się w umysł mordercy momentalnie wskazując sprawcę zbrodni. Prowadzi rozmowy z zabójcami niczym Clarice Sterling (oczywiście jest wielkim fanem Milczenia Owiec). Potrafi nawet kilkoma celnymi pytaniami wymusić przyznanie się do winy ludzi, których nie potrafił złamać wymiar sprawiedliwości. Takich bzdur jest tutaj na pęczki. Vega mówi, że mógłby być seryjnym zabójcą zabijającym złych gości, którego nikt by nie złapał, bo będzie zmieniał modus operandi. Jakby Jeff Lindsay nigdy nie stworzył Dextera. No chyba, że tak jak Wachowscy, również ukradł mu pomysł. CO. ZA. BZDURY.
Zawierucha
Niewidzialna Wojna już na papierze wydawała się filmem skazanym na porażkę. Albo chociaż wstydliwym wpisie do CV aktorów. Stąd moje wielkie zdziwienie faktem, że główną rolę zagrał Rafał Zawierucha. Człowiek, o którym usłyszała Polska po epizodzie u samego Quentina Tarantino u boku Margot Robbie, Brada Pitta i Leonardo DiCpario w Pewnego razu w Hollywood sprawił, że od teraz będę go kojarzył jedynie z tego kapiszona. Zawierucha zachowuje się tak absurdalnie i tak sztucznie, że głowa mała. Można powiedzieć, że wykonywał polecenia reżysera, który tak widzi i wspomina siebie, ale to tylko dowód na to, że Vega nigdy tego filmu nie powinien reżyserować. O ile jednak o koszmarnej jakości filmów Patryka wiemy od dawna tak Rafał Zawierucha zrobił sobie gigantyczna krzywdę przyjmując tę rolę. Trudno sobie wyobrazić, że po takim występie dostanie kolejne zaproszenie do Hollywood. No chyba, że uda się ten epizod głęboko zakopać. Bardzo głęboko.
Niewidzialna Wojna – podsumowanie
Każdy z nas ma takiego kolegę. Wszędzie był, wszystko widział, a Kod DaVinci rozwiązał w pamięci. Takim właśnie człowiekiem jest Patryk Vega w filmie Patryka Vegi. Niewidzialna Wojna to kino bezdennie głupie przeładowane wszystkim co najgorsze w ostatnich latach radosnej twórczości Vegi. Brak jakiejkolwiek fabuły, dziesiątki scenek ukazujących nam wątpliwy geniusz drzemiący w umyśle niepozornego chłopaka, kretyńskie dialogi, tragiczne udźwiękowienie i koszmarne dialogi. 200% Vegi w Vedze. Patryk Vega w końcówce mówi, że będzie pierwszym reżyserem na świecie, który przewidzi liczbę widzów w kinach. Niewidzialna Wojna cudownie to zweryfikowała. I z tego niezmiernie się cieszę. Koszmarny film.
Serial obejrzycie na Canal+ Online
Dno przebite
Movie title: NIEWIDZIALNA WOJNA
Movie description: Tu miał być opis filmu, ale niestety nie ma żadnej fabuły więc napiszę, że to film Patryka Vegi o Patryku Vedze ze scenariuszem Patryka Vegi
Date published: 15 January 2023
Country: Polska
Duration: 240 minut
Author: Patryk Vega
Director(s): Patryk Vega
Actor(s): Rafał Zawierucha, Anna Mucha, Artur Dziurman, Ignacy KLim, Paweł Olearczyk, Piotr Cyrwus
-
FABUŁA - 1/10
1/10
-
MONTAŻ - 1/10
1/10
-
DŹWIĘK - 1/10
1/10
Overall
Podsumowanie
Każdy z nas ma takiego kolegę. Wszędzie był, wszystko widział, a Kod DaVinci rozwiązał w pamięci. Takim właśnie człowiekiem jest Patryk Vega w filmie Patryka Vegi. Niewidzialna Wojna to kino bezdennie głupie przeładowane wszystkim co najgorsze w ostatnich latach radosnej twórczości Vegi. Brak jakiejkolwiek fabuły, dziesiątki scenek ukazujących nam wątpliwy geniusz drzemiący w umyśle niepozornego chłopaka, kretyńskie dialogi, tragiczne udźwiękowienie i koszmarne dialogi. 200% Vegi w Vedze. Patryk Vega w końcówce mówi, że będzie pierwszym reżyserem na świecie, który przewidzi liczbę widzów w kinach. Niewidzialna Wojna cudownie to zweryfikowała. I z tego niezmiernie się cieszę.
Pros
+ Brak
+ Brak
+ I jeszcze raz brak
Cons
– Amatorski montaż
– Amatorski dźwięk
– Najgorsze w historii dialogi
– Drętwe aktorstwo
– Brak fabuły
– Bezsensowny ciąg wydarzeń|
– Dosłownie cała reszta