Kolejna ekranizacja serii książek Remigiusza Mroza trafiła na Netflix. Po niezłej Chyłce i bardzo słabym Behawioryście przyszedł czas na postać równie ikoniczną, co warszawska prawniczka. Jak na srebrnym ekranie wypada historia zakopiańskiego komisarza? Recenzja pierwszego sezonu serialu Forst.
Książki
Zacznę od małej spowiedzi. Nie jestem fanem książek z Wiktorem Forstem. Tak się złożyło, że kolejne odsłony zacząłem słuchać podczas biegania w formie audiobooków w 2020 roku, gdy rząd uznał, że jednak możemy wchodzić do lasów. Leciałem serią. W roku 2020 przesłuchałem chyba z pięć, a przy premierze każdej kolejnej od razu wrzucałem do koszyka, żeby posłuchać genialnej interpretacji Krzysztofa Gosztyły. Serio, ten facet potrafi sprawić, że nawet jeśli nie podoba ci się fabuła i tak będziesz go słuchać bez opamiętania.
Dlaczego nie jestem fanem? Fabularnie książki z Forstem kręcą się w kółko. Mróz wpadł na pomysł, aby stworzyć jakiś odwieczny pojedynek między Wiktorem a Bestią z Giewontu. Motyw powraca praktycznie w każdej książce. Raz kontynuuje historię, raz wywraca wszystko do góry nogami, a jeszcze innym razem reinterpretuje na nowo. Nawet zeszłoroczny crossover z Chyłką Widmo Brockenu musiał wrócić do tego tematu. Nawet jeśli akcja rozgrywa się w innych krajach, czy na luksusowych statkach i tak finalnie wracamy do ciągnącego się w nieskończoność wątku z pierwszej książki.
Serial
Netfliksowy Forst oparty jest na motywach dwóch pierwszych książek tj. Ekspozycja i Przewieszenia. Wynika to trochę z faktu, o którym napisałem wyżej. Pierwsza książka rzuca komisarza na Białoruś, do jakiegoś ruskiego łagru i na Ukrainę. Mogę mylić miejscówki, ale a dłuższy czas zapuszcza się za wschodnią granicę. Olga w tym czasie leci do USA i prowadzi śledztwo z innej perspektywy. Można powiedzieć, że pierwsza historia z Forstem to wielki wór z różnymi pomysłami, które kompletnie zaburzały klimat z początku książki. Kontynuacja rozgrywa się już w Polsce, więc warto było to połączyć i wyciąć kompletnie zbędne wątki.
Forst
Przechodzimy do fabuły serialu. Na Giewoncie dochodzi do makabrycznej zbrodni. Powieszony na krzyżu na szczycie góry profesor ma przy sobie tajemniczą monetę. Wkrótce potem pojawiają się kolejne ciała wskazujące na tego samego sprawcę. Przydzielony do śledztwa komisarz Wiktor Forst bardzo szybko wypada z łask komendanta i zostaje zawieszony. Wiktor decyduje się na współpracę ze wścibską dziennikarką Olgą Szrebską, by rozwiązać zagadkę Bestii z Giewontu.
TATRY
Pod względem samej realizacji jest naprawdę klimatycznie. Piękne ujęcia Tatr podczas posępnej jesieni robią fantastyczne wrażenie. Kamera bardzo często pokazuje nam urzekający krajobraz, a podpisy mówią nam, gdzie aktualnie znajdują się bohaterowie. Przyczepić mogę się jedynie do przesadyzmu przy kręceniu scen w pomieszczeniach. Niektóre lokacje rażą w oczy wylewającą się z ekranu czerwienią, gdzie indziej zielenią. Nie mam pojęcia czy to zabieg estetyczny czy sceny te miały coś symbolizować.
Fabuła
Najważniejszy punkt każdego kryminału jest niestety najsłabszym elementem Forsta. Fabuła idzie zgodnie z książką… przez pierwsze 10 minut. Na papierze to akurat dobrze, bo jak, wspomniałem wyżej, nie jestem fanem tej serii. Jednak inaczej nie znaczy dobrze. Serial jest niezwykle chaotycznym doświadczeniem. Scenarzyści podkręcili tempo akcji, więc już po dwóch odcinkach duża część zagadki zostaje wyłożona na tacy. Pozostałe 4 epizody to festiwal losowych zdarzeń i kompilacja najgorszych decyzji jakie może podjąć doświadczony policjant…
Serialowy Forst bardzo chce być klimatycznym kryminałem, ale jednocześnie próbuje dorzucić trochę akcji. Finalnie wywala się na obu tych aspektach. Widzowie nie otrzymują ani rzetelnego wyjaśnienia zagadki, ani zadowalających scen akcji. Na pierwszych planszach twórcy informują, że to serial na motywach dwóch pierwszych książek. W rzeczywistości wybrano różne, mniejsze bądź większe, wątki trzech lub czterech odsłon (zlewają mi się ze sobą przez ciągłość historii) i upchnięto je razem w tym pozbawionym sensu i logiki potworku.
Bohaterowie
Forst robi wszystko na opak. Zamiast zebrać informacje o znalezionych monetach to rusza do jakiejś słowackiej twierdzy w górach, której lokalizacja oraz gospodarz wyglądają niczym wyjęci z losowego filmu o Bondzie. Dopiero po powrocie zaczyna zdawać odpowiednie pytania, ale te nie wrócą życia ofiarom jego bezmyślnego działania. Ba, typ jest tak zakręcony, że w ogóle nie zauważa, że sprawa może łączyć się z jego dzieciństwem…
Dominika Wadryś-Hansen to z kolei wypaczona wersja książkowej prokuratorki. Gdzieś w drugiej części sezonu zmienia swoje usposobienie, co musi zostać podkreślone kompletnie zmienionym makijażem. Olga Szrebska zgodnie z książkami jest postacią kompletnie pozbawioną sensu i logiki. Nie mogę rzucać spoilerami, ale jeśli czytaliście i nie wiedzieliście o co z nią chodzi… to i teraz nie będziecie wiedzieli. Jedynie Osica trzyma stały poziom, mimo że daleko mu do pierwowzoru. Poczciwy inspektor został podmieniony na zgorzkniałego, niezwykle wulgarnego szefa, który jednak sprawnie wykonuje swoją pracę.
Forst – podsumowanie
Twórcy serialu Forst uznali, że fabuła książek nie sprawdzi się jako ekranizacja. Zdecydowali się wykorzystać część wydarzeń i stworzyć coś, co… wypada jeszcze gorzej niż książki. Wydaje się, że poruszane wątki były wybierane na chybił trafił już podczas pisania scenariusza, bo w wielu momentach zupełnie ze sobą nie współgrają. Gigantyczne rozczarowanie. Omijać szerokim łukiem.
PS. Sezon kończy się cliffhangerem. Możliwe więc, że w przypadku skasowania serialu historia nie zostanie zakończona.
Serial dostępny na platformie Netflix
FORST
Description: Kiedy za nieszablonowe podejście do śledztwa komisarz Forst zostaje zawieszony, łączy siły z dziennikarką, aby - obchodząc prawo - wyjaśnić sprawę serii brutalnych morderstw w Tatrach
Podsumowanie
Twórcy serialu Forst uznali, że fabuła książek nie sprawdzi się jako ekranizacja. Zdecydowali się wykorzystać część wydarzeń i stworzyć coś, co… wypada jeszcze gorzej niż książki. Wydaje się, że poruszane wątki były wybierane na chybił trafił już podczas pisania scenariusza, bo w wielu momentach zupełnie ze sobą nie współgrają. Gigantyczne rozczarowanie. Omijać szerokim łukiem.