Zapowiedź tej produkcji była jedną z największych niespodzianek zeszłego roku. Serial osadzony w kinowym Monster Universe z Godzillą, a także z Kurtem i Wyattem Russellami. Wydawało się zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. A jednak! Finał pierwszej serii już za nami, wiec czas na opinię. Recenzja serialu Monarch: Dziedzictwo Potworów.
Monarch: Dziedzictwo Potworów
W 1979 roku zespół złożony z badaczy, naukowców i żołnierzy wybrał się na niezbadaną wcześniej Wyspę Czaszki (film Kong: Wyspa Czaszki), gdzie odkryli niesamowitą florę i faunę. Jednym z uczestników ekspedycji był doktor William Randa (John Goodman), który pozostawił po sobie szereg badania i obserwacje mające wpływ na przyszłość świata…
W 2014 roku wnuczka Billa Randy Cate przybywa do Tokio, by domknąć sprawy swojego ojca. Hiroshi Randa zaginął po Dniu Zero, czyli dniu zniszczenia San Francisco przez Godzillę. Cate, która cudem uszła z życiem straciła grupę dzieciaków, których była wówczas opiekunka. Rozbita psychicznie doznaje kolejnego szoku w Tokio, gdzie okazuje się, że Hiroshi Randa od ponad dwudziestu lat miał… drugą rodzinę.
I wreszcie lata 50. XX wieku (akcja rozgrywa się na przestrzeni niemal całej dekady). Żołnierz Lee Shaw otrzymuje zadanie eskortowania japońskiej badaczki Keiko Miura prowadzącej badania na temat zagadkowego promieniowania. To oni przy pomocy młodego Billa Randy jako pierwsi trafiają na Tytany i Godzillę!
Zaskakująco dobre!
W przypadku serialowych spin-offów kasowych filmów najczęściej mamy do czynienia z wtopami. Nie w przypadku Monarch: Dziedzictwo Potworów. Fabuła w bardzo ciekawy sposób rozwija wątek Monarch. Dzięki częstym powrotom do z lat 50. dowiadujemy się jak organizacja powstała i jak zmieniała się w czasach Zimnej Wojny. Tym samym serial rzuca nieco światła organizację, która nie doczekała się odpowiedniego wyjaśnienia w filmach.
Główne skrzypce gra jednak wątek współczesny. Przyrodnie rodzeństwo wraz z przyjaciółką i podstarzałym Lee Shawem (do tego jeszcze wrócę) podążą śladem ojca, który, jak się szybko okazuje, ma na sumieniu znacznie więcej niż dwie trzymane w tajemnicy rodziny. Fabuła rzuca nas w najróżniejsze zakątki świata, gdzie wraz z odpowiedziami bohaterowie znajdują kolejne pytania. Sprawia to, że Monarch: Dziedzictwo Potworów szybko staje się długim filmem przygodowym, w którym zamiast starożytnych artefaktów pojawiają się Tytani.
Muszę zaznaczyć, że serial można traktować jako spin-off serii filmów z Uniwersum Potworów. Fabuła nie próbuje rozwijać znanych wątków, przedstawia nam oryginalną opowieść usytuowaną gdzieś pomiędzy filmami. Przed seansem nie potrzebujecie nic nadrabiać. Wystarczy jedynie oględna wiedza czym jest Godzilla. Ale z tym raczej nie będzie problemu.
Cate
Zdecydowanym minusem jest Cate, umowna główna bohaterka. Dziewczyna bardzo często irytuje swoim zachowaniem i niezdecydowaniem. To chyba najsłabsza postać tego serialu, która sprawia, że wielokrotnie łapiemy się za głowę, gdy ta wreszcie podejmuje jakąś decyzję. Pojawiają się też inne, charakterystyczne dla przygodowego gatunku, głupotki, ale jeśli akceptujemy tę konwencję to w ogóle nie przeszkadzają.
Godzilla i nie tylko!
Na pewno każdy, kto siadał do Monarch: Dziedzictwo Potworów zastanawiał się, jak twórcy poradzą sobie z Godzillą i innymi Tytanami. I jestem w szoku, bo się udało. Obecność potworów zostałą oczywiście mocno ograniczona, ale gdy już jakiś się pojawi to robi doskonałe wrażenie. Wygląd i majestatyczność Godzilli niczym nie różni się od filmowej serii, a znajomy dźwięk jej ryku dalej potrafi wywołać ciary. Projekty innych Tytanów również trzymają bardzo wysoki poziom. Wierzcie mi, pod tym względem serial wygląda o wiele lepiej niż wiele wysokobudżetowych filmów. Mega pozytywne zaskoczenie.
Tata i syn
Absolutnie fantastycznym pomysłem okazuje się osadzenie w serialu Wyatta i Kurta Russela. Panowie grają tę samą postać Lee Shawa. Wyatt tego z lat 50., Kurt tego ze współczesności (oczywistość, ale musiałem napisać). Pomysł to prawdziwy strzał w dziesiątkę! Mamy wrażenie, że to naprawdę ten sam facet. Fizyczne podobieństwo ojca i syna sprawiło, że styl mówienia i mimika idealnie ze sobą współgrają. Rewelacja!
Monarch: Dziedzictwo Potworów – podsumowanie
Gorąco liczę, że Apple się szarpnie i dostaniemy ciąg dalszy. Monarch: Dziedzictwo Potworów to zaskakująco dobry, utrzymany w konwencji kina przygodowego serial. Rozmach miejscami robi piorunujące wrażenie. Godzilla niczym nie ustępuje tej kinowej, a inne potwory potrafią zachwycić designem i wykonaniem. I choć główna bohaterka potrafi wkurzyć swoim irracjonalnym zachowaniem to reszta obsady zapewnia kawał solidnej rozrywki. Zdecydowanie warto!
Serial obejrzycie na Apple TV+
MONARCH: DZIEDZICTWO POTWORÓW
Description: Cate udaje się przetrwać atak Godzilli na San Francisco, po czym przeżywa kolejny wstrząs, gdy odkrywa szokujący sekret. Stawiając czoła potwornym zagrożeniom, wyrusza w pełną przygód podróż, aby poznać prawdę o swojej rodzinie i tajemniczej organizacji zwanej Monarch.
Podsumowanie
Gorąco liczę, że Apple się szarpnie i dostaniemy ciąg dalszy. Monarch: Dziedzictwo Potworów to zaskakująco dobry, utrzymany w konwencji kina przygodowego serial. Rozmach miejscami robi piorunujące wrażenie. Godzilla niczym nie ustępuje tej kinowej, a inne potwory potrafią zachwycić designem i wykonaniem. I choć główna bohaterka potrafi wkurzyć swoim irracjonalnym zachowaniem to reszta obsady zapewnia kawał solidnej rozrywki. Zdecydowanie warto!