Dzisiejsza recenzja dotyczy książki mającej już ponad 20 lat na karku. Wydana w 1994 roku w Stanach Zjednoczonych Strefa Skażenia przedstawia długi okres zmagania z walki z wirusem ebola. W Polsce książka pojawiła się niedawno, niedługo po nowych przypadkach zarażenia wirusem eboli na świecie. Czy warto się zapoznać z tym tytułem? O tym w recenzji.
Miłym zaskoczeniem okazuje się autor. Jest nim Richard Preston znany dziennikarz i autor świetnych książek traktujących o prawdziwych zagrożeniach. A do tego jest bratem Douglasa Prestona, współtwórcy mojej ulubionej serii książek z Agentem Specjalnych FBI Aloysiusem Pendergastem.
Strefa Skażenia jest narracyjną literaturą faktu. Oznacza to, że czytelnik ma wrażenie obcowania z powieścią, a tak naprawdę jest to bardzo sprawnie zredagowany reportaż z kilkunastu lat zmagania się z największym zabójcą współczesnego świata – wirusem ebola. Autor jak sam zaznacza spędził mnóstwo czasu z osobami występującymi w książce i dzięki zadawaniu im wielu, również bardzo osobistych, pytań stworzył bardzo mocno oddziałującą na czytelnika historię.
Głównym bohaterem jest tutaj wirus ebola. Nie naukowcy, nie lekarze, nie pacjenci. To wirus od początku do końca jest w centrum wydarzeń i on rozdaje wszystkie karty. Akcja sięga roku 1976, kiedy odnotowano pierwsze przypadki śmiertelnie groźnych chorób w różnych rejonach afryki. Następnie poznajemy pierwszą ofiarę, o której było wiadomo więcej niż tylko to, że umarła. Był to Francuz, a dla ochrony jego danych zmieniono nazwisko na Monet, aby łatwiej było go identyfikować. Poznajemy kolejne stadia choroby, aż do przerażającej śmierci Francuza. Wszystko jest tak pełne szczegółów, że aż trudno uwierzyć, że Prestonowi udało się zebrać tyle danych. Jeśli tak wygląda praca dziennikarza przez duże D, to czapki z głów!
Naturalnie później poznajemy kolejne ofiary. Niektóre z nich przysłużyły się do lepszego poznania wirusa, a o innych słuch zaginął. Kulminacja książki to opis wydarzeń z małpiarni w Reston w USA w 1989 roku. Gdy wirus rozszalał się wśród małp groziła nam epidemia na skalę światową. Jak udało się powstrzymać (nie mylić z wyleczyć) wirusa, przeczytacie w książce.
Jakie mam odczucia po lekturze? Przez zdecydowaną większość czasu byłem dosłownie przerażony. Chyba tylko opisy ofiar morderców w wykonaniu Maxime Chattama zadziałały na mnie podobnie. Ale to była fikcja. Tutaj stykamy się ze śmiercią prawdziwych ludzi! Śmiercią o wiele okrutniejszą niż można sobie wyobrazić. Szczegółowy opis działania wirusa ebola na ciało człowieka godzina po godzinie, dzień po dniu. Niszczenie narządu po narządzie, komórki po komórce wywołuje ciarki na całym ciele. Mam 29 lat i nie myślałem, że książka jest w stanie wywołać u mnie takie emocje.
Dlaczego warto przeczytać Strefę Skażenia? Żeby zdać sobie sprawę jak kruche jest ludzkie życie. Żeby zrozumieć, że nawet mieszkając daleko od ognisk wirusa nie jesteśmy bezpieczni. Żeby nie bagatelizować chorób i zakażeń. Żeby poznać prawdę o eboli. Polecam. Bardzo mocno polecam!
Egzemplarz do recenzji udostępniło wydawnictwo SQN