Axis za nami, teraz czas zmierzyć się z pokłosiem tego wydarzenia. Kontrewolucjoniści to dość dziwny twór będący nie tyle kontynuacją, czy wznowieniem, a swego rodzaju pomostem pomiędzy twórczością Ricka Remendera, a Gerry’ego Duggana, który przejął serią wkrótce potem. Sprawdźmy, czy album warty jest waszych pieniędzy.
W serii Uncanny Avegers ukazały się:
1. Uncanny Avengers Tom 1: Czerwony Cień
2. Uncanny Avengers Tom 2: Bliźnięta Apokalipsy
3. Uncanny Avengers Tom 3: Czas na Ragnarok
4. Uncanny Avengers Tom 4: Pomścić Ziemię
5. Uncanny Avengers Tom 5: Preludium do Axis
Akcja rozgrywa się jakiś czas po wydarzeniach z Axis. Większość bohaterów wróciła do swojego dawnego ja, ale Drużyna Jedności Avengers powoli przestaje istnieć. Jednak, gdy okazuje się, że Scarlett Witch gdzieś zniknęła, Rogue wraz z innymi członkami drużyny wyrusza na poszukiwanie Wandy i towarzyszącego jej Quicksilvera. Pytanie tylko, gdzie podziało się rodzeństwo?
Trop prowadzi na Przeciw-Ziemię, świat będący lustrzanym odbiciem naszej planety, który znajduje się po przeciwnej stronie Słońca i właśnie dlatego nikt go do tej pory nie zaobserwował. Wanda i Pietro udali się tam, by dowiedzieć się prawdy o swoim pochodzeniu. Kiedyś Magneto powiedział im, że jest ich ojcem, ale po Axis na jaw wyszły zupełnie inne fakty z ich przeszłości. Rodzeństwo Maximoff nie zważając na niebezpieczeństwo wpada w sam środek rządów bezwzględnego Najwyższego Ewolucjonisty.
Sam czarny charakter to postać nad wyraz ciekawa. Mają moc tworzenia życia dąży to stworzenia istot idealnych. Gdy zauważy, że jego mieszkańcy, czy bardziej poddani mają jakieś wady, czy to fizyczne, czy nie pasuje mu coś w ich charakterze to… unicestwia wszystkich i tworzy od nowa. Posiadając tak wielka moc wydaje się nie do powstrzymania.
Co ciekawe główne skrzypce w albumie grają Wanda, Pietro oraz Rogue. Role Kapitana Ameryki, Visiona, czy Voodoo zostały tutaj zmarginalizowane. Czy to źle? Nie. Sam Wilson nigdy nie był porywającą postacią, a przejmując trykot Kapitana Ameryki stał się jeszcze nudniejszy. Vision z kolei irytuje mnie swoją enigmatycznością, więc szczególnie nie narzekam. W zamian dostaliśmy bardziej szczegółowe spojrzenie na stosunki między Wandą, a Pietro, którzy przez lata przeszli bardzo wiele i dużo więcej ich dzieli niż łączy. Rogue z kolei zaskakuje zaangażowaniem w poszukiwanie rodzeństwa, biorąc pod uwagę, że ona i Wanda, delikatnie mówiąc, średnio się dogadują.
Kontrewolucjoniści to całkiem udany album z serii Uncanny Avengers. Niestety trzeba go traktować jako poboczną opowieść, która nie ma większego znaczenia w historii budowanej przez Ricka Remendera. Filer, przyjemna ciekawostka. Tyle i aż tyle.
Egzemplarz do recenzji dostarczyło wydawnictwo Egmont