Recenzowany przeze mnie pierwszy tom Supermana z serii DC Odrodzenie był świetny. Superman z innego uniwersum na dobre zagościł w nowym dla niego świecie, a ponadto poznaliśmy zdolności jego syna, Jona. Czas ma kontynuację serii w tomie drugim, zatytułowanym Pierwsze próby Superboya.
Superman w DC Odrodzenie:
1. Superman Tom 1: Syn Supermana
2.Superman Tom 2: Pierwsze próby Superboya
3. Superman Tom 3: Wielokrotność
4. Superman Tom 4: Czarny Świt
5. Superman Tom 5: Nadzieje i Lęki
6. Superman Tom 6; Imperius Lex
7. Superman Tom 7: Bizarrowersum
Pierwszy z zeszytów wchodzących w skład albumu nosi tytuł Nasze Miasteczko. Opowiada o wyprawie rodziny Kentów, a raczej Smithów, bo pod takim nazwiskiem mieszkają w na prowincji do lunaparku. Clark obiecuje poświęcić cały swój czas rodzinie i zostawić swój strój w domu. No ale jak to bywa, nawet w takim miejscu pojawia się ktoś, kto ma niecne zamiary. Podczas różnych zabaw rodzinnych Clark wykorzystuje każdy moment, by patrolować okolice i wyłapywać podejrzane typy. Przyjemny, ale nic nie wnoszący zeszyt.Tom drugi diametralnie różni się od poprzedniego albumu. Po pierwsze klimat jest zdecydowanie luźniejszy, niekiedy wręcz pastiszowy, a każda z historii okraszona jest sporą dawką lekkiego humoru. Historyjek jest tutaj cztery i każda z nich opowiada o czymś zupełnie innym. Zaczynamy.
Druga opowieść do Ucieczka z wyspy dinozaurów. W fortecy samotności Superman wraz z synem bawiąc się jakimś artefaktem zostają przeniesieni na wyspę opanowaną przez dinozaury… Tak, dinozaury. Przygoda jest okazją do nauczenia Jona panowania nad swoimi mocami, a także sprawdzenia, jak chłopak radzi sobie w takich sytuacjach. Gdzieś po drodze bohaterowie spotykają komandosa, który od wielu lat mieszka na wyspie, a wszyscy jego kompani już odeszli z tego świata. Motyw niesamowicie ograny i niesamowicie schematyczny. Nuda.
Trzecia historia to znów dwa zeszyty, tym razem zatytułowane W imię ojca: najmniejsi na świecie. Zeszyty opowiadają o konfrontacji synów i ojców. Batman z tego świata nie przepada za nowym Supermanem, a zrządzeniem losu on i Robin (Damien) trafiają na Clarka i Jona. Dzieciaki od razu skaczą sobie do gardeł, a ojcowie również nie pozostają sobie dłużni. Po wielu niesnaskach Bruce i Clark po cichu wysyłają chłopaków, by spróbowali się dogadać i jakoś współpracować. Historię czyta się bardzo dobrze, a w odbiorze pomaga fantastyczna kreska Micka Greya, który sprawił, że mamy wrażenie oglądania filmu animowanego. Ekspresja bohaterów jest bardzo przerysowana, a strzelane miny nierzadko rozśmieszają.
Czwarta i zarazem najsłabsza historia to Super potwory. Superman trafia na konfrontację Frankensteina z ukrywającym się wśród ludzi potworem. Podczas walki pojawia się wojowniczo nastawiona dziewczyna Frankensteina. I to w zasadzie tyle, co można powiedzieć o tych dwóch zeszytach. Nie dzieje się tutaj zupełnie nic ciekawego. Zupełnie!
Superman: Pierwsze próby Supeboya to w ogólnym rozrachunku słabiutki album. Jedynie zabawna konfrontacja Jona z Damienem ratuje całość i dodaje trochę punktów. No i jeszcze spory plusik za genialną, pełną szczegółów i kolorów, kreską. Wszystko sprawia wrażenie jednego wielkiego annuala. Ja jednak oczekuję czegoś więcej.