Zbliżają się Święta, więc Polsat grzeje już taśmę z filmem Kevin sam w domu. 12 listopada na Disney+ pojawiła się nowa odsłona serii, którą mógłby obejrzeć każdy, gdyby usługa była dostępna na całym świecie. Tak jednak nie jest, więc żeby legalnie obejrzeć film trzeba się bardzo nakombinować. Sam posiadam dostęp do Disney+, więc mogliśmy zasiąść do seansu, a to moje wrażenia. Recenzja filmu Nareszcie sam w domu.
Home Sweet Home Alone
Oryginalny tytuł Nareszcie sam w domu to Home Sweet Home Alone co jest oczywistą parafrazą powiedzenia Home Sweet Home, funkcjonującego w Polsce jako nie ma to jak w domu. Nowym Kevinem jest dziesięcioletni Max, który wraz z rodziną przygotowuje się do świątecznego wypadu do Tokio. Jak wszyscy wiemy rodzina, owszem leci do stolicy Japonii, ale Max zostaje sam w domu…
W tym momencie do akcji wkraczają Pam i Jeff, małżeństwo z dwójką dzieci podłamane kłopotami finansowymi. Jeff stracił pracę, a sama pensja Pam nie starcza na utrzymanie ich domu. Gdy wydaje się, że sytuacja jest podbramkowa małżeństwo przypadkiem odkrywa, że upiorna lalka, która niegdyś należała do babci Jeffa warta jest co najmniej dwieście tysięcy dolarów. Wystarczająco, aby spłacić hipotekę i rozwiązać ich największe problemy. Problem w tym, że w wyniku pewnego nieporozumienia lalkę kradnie Max… Pam i Jeff decydują się zakraść do domu, w którym samotnie mieszka chłopiec i wykraść ich własność. Max jednak nie ma zamiaru na to pozwolić i przygotowuje się do wielkiej bitwy.
Nie tak źle, jak przypuszczałem
Zwiastun Nareszcie sam w domu zapowiadał niskobudżetową rozrywkę niskich lotów. W rzeczywistości film jest całkiem znośny. Duża w tym zasługa Pam i Jeffa, którzy stali się głównymi bohaterami produkcji. Jak pamiętacie część filmów z Kevinem poświęcona była jego relacjom z sąsiadem i panią od gołębi. Film Disney+ idzie w inną stronę i w to miejsce daje nam sceny z domu Pam i Jeffa. Scenariusz podkreśla na każdym kroku, że są dobrymi ludźmi i po prostu walczą o to co im się należy. To bardzo dobra decyzja i dobry kierunek dla filmu aspirującego do miana udanego sequela.
Trzeba wiedzieć też, że Nareszcie sam w domu to nie tyle remake co podobna historia rozgrywająca się w czasach współczesnych. Na potwierdzenie tych słów jest obecność Buzza McCallistera, czyli starszego brata Kevina. Buzz jest teraz policjantem i w jednej ze scen wspomina wydarzenia z dwóch pierwszych filmów, a nawet wspomina o swojej relacji z młodszym bratem.
Bitwa!
Oglądając Kevina… czy teraz Nareszcie sam w domu czekamy na wielką bitwę z włamywaczami. Sceny, które znamy na pamięć mają swoje wariacje również i tutaj. Jednakże w odróżnieniu od mocno sponiewieranych Harry’ego i Marva Max dość litościwie obchodzi się z Pam i Jeffem. Jak wspomniałem, nie są oni złymi ludźmi, więc twórcy nie chcieli robić im zbyt dużej krzywdy. Jest… lżej, ale też zabawnie. Nie brak bardzo przerysowanych reakcji na rozsypane klocki, czy oblodzony podjazd, ale w ogólnym rozrachunku jest całkiem śmiesznie. Mimo, że do poziomu oryginału bardzo daleko. Film oglądaliśmy z dzieciakami, więc bardzo możliwe, że zaraziłem się nieco ich śmiechem i przestałem patrzeć krytycznie… Niemniej nie uważam, że straciliśmy czas.
Nareszcie sam w domu – podsumowanie
Film Nareszcie sam w domu ominął kina i zadebiutował od razu w Disney+. Jest to produkcja stricte familijna, która nie chce być porównywany z oryginałem. Pomysł, aby skupić się na postaciach włamywaczy uważam za bardzo udany nawet jeśli sama bitwa nie dorasta do pięt legendzie. Czy oznacza to, że Max będzie nowym Kevinem? Nie, film nie na pewno nie zrobi takiej furory i sam raczej nie będę do niego wracał. Co innego moje dzieciaki, które oglądały go już dwukrotnie.
Film dostępny w usłudze Disney+ z polskimi napisami
-
FABUŁA - /10
0/10
-
RYSUNKI - /10
0/10
-
PRZYSTĘPNOŚĆ - /10
0/10
Warning: Illegal string offset 'Book' in /home/geeklife/domains/geeklife.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-review-pro/includes/functions.php on line 2358