Zadziwiająco lekki i mega zabawny odcinek. Widać, że twórcy zrobili wszystko aby wynagrodzić fanom dwa lata oczekiwania. Niesamowicie rozwiązano pomysł powrotu głównego bohatera. Dostajemy kilka wersji wydarzeń na dachu z Moriartym. Oprócz tego kapitalne sceny pomiędzy Holmesem, a Watsonem. Chłopaki zostali idealnie dobrani do swoich ról. Mimo, że obaj zrobili dużą karierę w Hollywood to widać, że świetnie bawią się grając detektywów z Baker Street. Rysuje się intryga, która przez nawał scen wspominkowych jest trochę na drugim planie. Niemniej dostajemy w tym odcinku wszystko za co kochamy ten serial.
THE SIGN OF THREE
Kolejny odcinek, który bardziej pokazuje kunszt aktorski bohaterów niż rozwija fabułę. John bierze ślub z Mary, a Sherlock jest jego drużbą. Praktycznie przez dziewięćdziesiąt minut jesteśmy świadkami przygotowań, a następnie ceremonii zaślubin. Nie zrozumcie mnie źle. Odcinek jak każdy inny ogląda się świetnie. Jest zabawnie, jest wzruszająco, jest mylenie tropów, są niespodziewane zwroty akcji. Mimo to brakuje większego skupienia się na śledztwach. Wydaje mi się, że wydarzenia z tych dwóch odcinków można było spokojnie zmieścić w jednym.
HIS LAST VOW
I doszliśmy do finału sezonu. Finału, który wynagradza z nawiązką dwa 'tylko’ niezłe odcinki, a nawet okazuje się najlepszym z całego serialu. Nowy przeciwnik okazuje się nawet ciekawszy od Moriarty’ego, ale cicho, nie będę nic zdradzał. Cały epizod naszpikowany jest gigantyczną ilością zwrotów akcji. Inteligentnych i szokujących trzeba dodać. Oczywiście jak zawsze genialne dialogi i po prostu boska gra całej obsady. Watson z Mary, Sherlock z rodzicami. MISTRZOSTWO! Wspaniały odcinek ze wspaniałym cliffhangerem na sam koniec.
DAWAĆ JUŻ TEN CZWARTY SEZON!!!
-
FABUŁA
-
EMOCJE
-
AKTORSTWO