Breaking Bad zmienił telewizję. Przedstawiona w pięciu sezonach opowieść o nauczycielu chemii, który wiedząc, że niedługo umrze postanawia wykorzystać swoją naukową wiedzę do stworzenia najczystszej metamfetaminy na świecie to serial nieprawdopodobnie przemyślany, zaskakująco spójny i mocno zapadający w pamięci.
Oprócz Waltera White’a aka Heisenberga (Bryan Cranston) i Jesse Pinkmana (Aaron Paul) serial przedstawił całą masę nietuzinkowych postaci. Największą popularnością cieszyli się „człowiek od zadań specjalnych” – Mike oraz adwokat wszystkich szumowin w mieście -Saul Goodman. I właśnie ta dwójka dostała swój własny serial zatytułowany Better Call Saul. Przygotowałem recenzję pierwszego sezonu, który możecie znaleźć na Netflixie. Zapraszam.
Seria Better Call Saul
1. Better Call Saul Sezon 1
2. Better Call Saul Sezon 2
3. Better Call Saul Sezon 3
4. Better Call Saul Sezon 4
5. Better Call Saul Sezon 5
6. Better Call Saul Sezon 6 (2021)
Serial zaczyna się jakiś czas po zakończeniu Breaking Bad. Widzimy co aktualnie robi Saul i jak radzi sobie z „nowym” życiem. Po tym wstępie na resztę sezonu przenosimy się jakieś 10 lat wstecz i około 6 lat przed pierwszym spotkaniem Saula z Walterem White. Dowiadujemy się, że przyszły adwokat kryminalistów naprawdę nazywa się Jimmy McGill i jest gościem, który za wszelką cenę chce być uczciwy i godny zaufania. Jimmy mimo wielkiego uporu nie może znaleźć pracy w dużej kancelarii prawniczej, a prowadzona przez niego działalność w składziku na tyłach salonu piękności to bardziej parodia niż prawdziwa praktyka adwokacka. Podczas 10. odcinków obserwujemy uporczywe próby zaistnienia w świecie zdominowanym przez duże kancelarie i znalezienia własnej niszy, w której Jimmy mógłby się realizować.
W pierwszym sezonie bardzo ważny jest wątek brata Jimmy’ego – Chucka. Chuck McGill jeszcze do niedawna bardzo znany prawnik aktualnie cierpi na niezdiagnozowaną przez nikogo przypadłość – nie może przebywać w pobliżu fal elektromagnetycznych. Siedzi w domu bez prądu, z zasłoniętymi oknami, a jego jedyną rozrywką jest czytanie akt spraw prowadzonych przez młodszego brata. Chuck to największa słabość Jimmy’ego i niejednokrotnie robi wszystko, aby tylko zasłużyć na szacunek zdziwaczałego brata.
W pewnym momencie Jimmy poznaje Mike’a, tego samego Mike’a, którego uwielbialiśmy w Breaking Bad. Co ciekawe postać małomównego staruszka dostaje w pierwszym sezonie dużo więcej czasu niż w całym wspomnianym serialu! Poznajemy jego przeszłość, jego małe i wielkie grzeszki i powoli zaczynamy rozumieć jak stał się TYM Mike’em.,
Wspólne sceny Jimmy’ego i Mike’a to najlepsze momenty całego sezonu. Współpraca pomiędzy za dużo za dużo gadającym adwokatem żółtodziobem i zmęczonym życiem starym wyjadaczem to po prostu majstersztyk. Jest niesamowicie śmiesznie, a sprawy, w które się angażują niejednokrotnie zaskakują niespodziewanymi konkluzjami.
To chyba największa zaleta wszystkich 10 odcinków pierwszego sezonu. Wątek główny oraz wszystkie mniejsze problemy i pomysły Jimmy’ego zostały rozpisane w taki sposób, że nie mamy pojęcia jak potoczą się sprawy dopóki twórcy nie zdecydują się odkryć wszystkich kart (sprawa ze skradzionymi pieniędzmi to po prostu majstersztyk!).
W ósmym odcinku mamy do czynienia ze swoistym ukłonem w stronę graczy. Pojawiają się w nim Steven Ogg i Jay Klaitz, których znamy jako Trevora i Lestera z GTAV! Chłopaki mają wspólną scenę z Mike’em i co ciekawe odgrywają postaci do złudzenia podobne bohaterów produkcji Rockstara. Z resztą spójrzcie sami:
Better Call Saul to serial zaskakująco dobry. Spodziewałem się prostego odcinania kuponów i żerowania na sentymentach, a dostałem całkiem świeżą opowieść, która nie stara się naśladować historii Heisenberga. Nawet nawiązania do BB są bardzo subtelne i tylko gościnne występy niektórych znanych nam postaci (bez spoilerów) przypominają, że to prequel. Zabieram się już za drugi sezon. Polecam, bo naprawdę warto!